Przestrzeń dla duszy
ArchitekturaProfesor Rainer Mahlamäki, współzałożyciel firmy Lahdelma & Mahlamäki Architects: Oczywiście wszyscy niesiemy w głowie naszą historię i doświadczenie – nie jestem tu żadnym wyjątkiem. To może być zbyt duże uproszczenie, ale charakterystyczną cechą stylu skandynawskiego jest odrzucenie architektury stosującej najnowocześniejsze technologie. Opieramy się na oddziaływaniu przestrzeni architektonicznej, wykorzystaniu materiałów oraz na ręcznych szkicach i próbujemy tworzyć przestrzeń w jak najprostszy sposób. W tym przypadku co prawda nieregularny kształt hallu sprawia, że projekt ten jest trochę bardziej skomplikowany, mimo to natura budynku pozostaje stosunkowo prosta: zaufałem jego skali. Trzeba oczywiście brać pod uwagę zarówno miejsce, z jego fizycznymi ograniczeniami, jak i rozmiar budynku. Ten obiekt akurat dobrze współgra z otoczeniem. Ważne jest też, by rozpoznać genius loci, czyli jaki jest duch danego miejsca. Jak go odczytać, jak docenić przeszłość miejsca? Jest ona w tym przypadku wyjątkowa, bo pod wieloma względami to miejsce święte. Dotykamy tu sedna idei, która kryje się za tym właśnie budynkiem.
Większość Pana projektów to budynki w Finlandii. Co sprawiło, że wypuścił się Pan poza granice kraju?
Tak się po prostu złożyło. Natrafiliśmy na informację o konkursie w internetowym magazynie o architekturze. Historia naszej firmy opiera się na zdobywaniu nagród i wyróżnień w konkursach architektonicznych. Zaczęliśmy w nich startować już w latach 90., i to w całej Europie. Przed tym projektem pracowaliśmy na przykład w Holandii nad dużym osiedlem mieszkaniowym. Getto warszawskie to dwa słowa, z których każde mnie porusza. Poza tym nigdy wcześniej nie byłem w Polsce.
Powiedział Pan „święte miejsce”, ale szczerze mówiąc, gdyby powiedział Pan „brzydkie miejsce”, trudno byłoby mieć pretensje: poza małym parkiem, wszystkie budynki wokół to postkomunistyczne bloki, wybudowane bez dbałości o wygląd.
To prawda. Ale faktem też jest, że plac był sercem warszawskiego getta. Z tego miejsca wyjeżdżały transporty do obozów koncentracyjnych. To fakt historyczny i prawda o tym miejscu, więc w pewnym sensie jest ono jak cmentarz. Jedną z funkcji tych budynków jest konfrontowanie nas z historią miejsca i przypomnienie o tragicznych wydarzeniach. I to dlatego budynek muzeum powinien moim zdaniem być tak cichy, jak to tylko możliwe. Takie są moje odczucia.
Rozumiem. Zapytam inaczej: czy było to dla Pana wyzwaniem, żeby umieścić swój projekt w miejscu o tak wątpliwej estetyce?
To zależy. Teraz na przykład jest wiosna i drzewa są zielone. O tej porze roku, kiedy w parku świeci słońce, jest tu naprawdę ładnie. Przytulna kieszeń w środku miasta. Mówi Pan, że sąsiadujące z nim budynki są brzydkie, ale moim zdaniem to za mocno powiedziane. Te budynki po prostu tworzą coś w rodzaju dużych ram, które okalają park i tworzą przestrzeń, dużą przestrzeń w obrębie miasta. I choć nie są one zbyt ciekawe pod względem architektonicznym, ciągle jeszcze są interesujące ze względu na swoją historię, bo wszystkie zostały zbudowane po wojnie. Stanowią odbicie historii Warszawy, która musiała zostać przebudowana. Nasze zadanie wymagało, byśmy w jakiś sposób stworzyli nową tożsamość dla tego miejsca. Mimo że posłużyliśmy się raczej prostymi środkami – muzeum ma w zasadzie cztery ściany, które okalają wolną przestrzeń holu – myślę, że ma ono własny charakter, własną tożsamość. Dla mnie jest to rodzaj pomnika, jak memoriał. Taki kształt tego budynku sprawia też, że jest to bardzo nowoczesna rzeźba.
Być może jest to pomnik, ale również budynek użyteczności publicznej. Niektórzy mówią, że nie jest łatwy do zagospodarowania i nie spełnia pewnych ważnych funkcji. Na przykład nie ma biblioteki…
Rzeczywiście dzisiaj nie wiemy, gdzie będzie biblioteka. Pamiętam dobrze, gdzie miała być w pierwotnym zamierzeniu, ale nasze myślenie na temat tego budynku ciągle ewoluuje. Ciągle zastanawiamy się nad ostateczną lokalizacją różnych pomieszczeń funkcjonalnych. Ponieważ budynek nie został jeszcze umeblowany, trzeba dopracować wiele szczegółów. Na przykład teraz planujemy instalację paneli szklanych z informacjami dla zwiedzających. Zdejmiemy wszystkie sufity w holu, usuniemy zawieszone barierki, a potem zainstalujemy panele. Tak więc wszystko jeszcze dopracowujemy.
Hol główny jest imponujący, ale niełatwy w użyciu z powodu bardzo nieregularnego kształtu. Ciężko tam pomieścić ludzi w trakcie imprez.
To prawda. Ale musimy wziąć pod uwagę dwie rzeczy. Jedna to oczywiście możliwość wykorzystywania różnych udogodnień i obszarów w jak najlepszy sposób. Ale nie można zapominać, że ta przestrzeń powinna dotknąć ludzkiej duszy, a nie być jedynie miejscem na imprezy. A skoro już mówimy o tym aspekcie – wolałbym, żeby nie używać tego holu do imprez. Wszystkie elementy biurowe także mają zniknąć z lobby. To jest przestrzeń święta i pusta, tak jak Kaplica Sykstyńska. Powinniśmy w niej słyszeć echo własnego głosu.
A więc użyteczność ma ustąpić miejsca mistycyzmowi?
Jako architekci musimy pamiętać, że nie jesteśmy jedynie twórcami wzbudzającej podziw przestrzeni. Oczywiście, nie możemy zapominać o funkcjonalności. Ale użytkownicy także powinni rozumieć, że nie mogą dowolnie dysponować przestrzenią, bo każdy budynek ma swoje ograniczenia. To jest fakt, który trzeba przyjąć do wiadomości i zaakceptować.
Czy zatem ten budynek nie powinien być po prostu większy, mieć więcej powierzchni magazynowej, więcej biur, żeby na wszystko starczyło miejsca?
Tak, jest to jedna z możliwości, ale muzeum ma 18 tys. mkw. i jest już bardzo duże.
Brał Pan udział w dyskusji na temat miast przyszłości w czasie ostatniej konferencji w ramach Dni Warszawy, organizowanych przez Polski Związek Firm Deweloperskich. W którym kierunku Pana zdaniem zmierza teraz Warszawa?
Nie mam oczywistej odpowiedzi na to pytanie. Warszawa została zniszczona w czasie ostatniej wojny, a jej główne ulice przebudowane. Niektóre z ważnych szlaków miasta zaczynają się na Starym Mieście, z Krakowskim Przedmieściem jako bardzo szczególnym miejscem w skali europejskiej. Ta ulica to nie jest po prostu ulica, ale też nie jest to plac. To jakby długi plac, bardzo interesujący zarazem. Jest w nim duch europejskiego miasta, ze wszystkimi powierzchniami, ławkami i lampami w dobrym stanie. Jest w tym mieście jeszcze pewna siła i surowość. Nie wiem, jak można by ją wykorzystać w przyszłości, bo normalnie inwestorzy nie lubią takiego podejścia, ale mam nadzieję, że Warszawa odkryje w większym stopniu swoje korzenie i historię, bo jeszcze wiele można w niej odnaleźć. Jeśli pójdziecie drogą wznoszenia kolejnych wysokościowców, to nie zamierzam w tym uczestniczyć. Są one tak powszechne, że stokroć wolę stary Pałac Kultury. To też część historii Warszawy, nawet jeśli reprezentuje epokę radziecką. Warszawa jest dużym miastem i będzie bardzo ważna pod względem turystycznym. To oznacza, że musicie budować coraz więcej interesujących budynków użyteczności publicznej. Będziecie musieli przyciągnąć więcej ludzi, budując na przykład muzea. Myślę, że kolejne muzea, które tu powstaną, będą bardzo, bardzo ważne.
Czy myśli Pan zatem, że jest coś nie tak z projektami biurowymi, które są tak powszechne w Warszawie? Co Pan o nich sądzi?
Powiedziałbym, że ani nie są złe, ani brzydkie, ale ważne jest, by pamiętać, że to nie one przyciągają ludzi do miast. To tylko przestrzeń biznesowa, którą się ciągle buduje. Nie można połączyć idei miasta przyjaznego pieszym z miastem biznesowym. To dwie różne sprawy. Miasto biznesowe pustoszeje, gdy ludzie wychodzą z pracy. Zdecydowanie wolę mniejsze budynki.
Jakie miejsce zajmuje Muzeum Historii Żydów Polskich wśród Pana dotychczasowych projektów?
Cóż, to jest najważniejszy ze wszystkich moich projektów. Z wielu powodów. To bardzo ważny budynek użyteczności publicznej, przy tym dosyć duży, a do tego jeszcze interesujący jako typ. Mamy oczywiście nadzieję, że w związku z tą realizacją będziemy mieli w przyszłości wiele okazji do projektowania ciekawych muzeów.
Czy będzie Pan robił więcej projektów w Polsce?
Nie wiem. Biznes to tak naprawdę nie moja specjalność, ale jeśli pojawią się klienci na moje usługi, to są mile widziani. Zawsze odbieram telefon.
Ten projekt jest trzy razy droższy niż pierwotnie przewidywano: ponad 300 mln zł, a nie 80-100 mln. Dlaczego?
W mediach było trochę zamieszania w sprawie kosztów. Pierwsze informacje, jakie pojawiły się w prasie, rzeczywiście mówiły, że będzie to 80 mln zł. Ale nasze wyliczenie kosztów na etapie konkursu wskazywało kwotę 160 mln zł za samą budowę. Na taką właśnie kwotę miasto podpisało umowę z generalnym wykonawcą – firmą Polimex. Po uwzględnieniu wystawy ten koszt wzrasta do około 300 mln zł.
Co jeszcze by Pan zrobił, gdyby miał Pan absolutnie wolną rękę przy robieniu tego projektu?
Dobry architekt musi myśleć także o kieszeni klienta. Jednak właśnie skromne podejście może prowadzić do bardziej interesującego efektu. Jak już mówiłem, nie jestem fanem architektury supernowoczesnej. Wolę ręcznie wykonane detale i techniki, a te oznaczają niższe koszty, przynajmniej w Polsce. A co bym zrobił, gdybym miał nieograniczone środki? Może dodałbym jakieś systemy techniczne takie, jak instalacja gazowa zamiast spryskiwaczy, albo całkowicie betonowa zakrzywiona ściana zamiast stali i betonu, który mamy w obiekcie. Kto wie? Ale stawianie sobie dziś takich pytań, po dziewięciu latach pracy nad tym projektem, zupełnie mnie nie inspiruje. ν
Zdobywca wielu nagród
Rainer Mahlamäki (ur. 1956) jest jednym z najbardziej znanych architektów fińskich. Współzałożyciel studia Lahdelma & Mahlamäki Architects, profesor architektury współczesnej na Uniwersytecie w Oulu oraz prezes Fińskiego Zrzeszenia Architektów SAFA (2007-2011). Ukończył Uniwersytet Technologiczny Tampere w 1986 i w tym samym roku stał się partnerem i dyrektorem zarządzającym w 8 Studio. W latach 1992 i 1997 był partnerem w biurze architektonicznym Kaira-Lahdelma-Mahlamäki Architecture, a od roku 2002 do 2006 – przewodniczącym zarządu Muzeum Architektury Fińskiej. Otrzymał wiele nagród, w tym Fińską Nagrodę Ministerstwa Edukacji w Finlandii w 2008 (wraz z Ilmari Lahdelmą) oraz nagrodę Architectural Arts Suomi-Award (wraz z Ilmari Lahdelmą i Mikko Kairą) w 1997 roku. Wśród jego prac wymienić można m.in. Bibliotekę Rauma (2003), Bibliotekę Miejską w Lohja (2005), Fińskie Muzeum Lasów Lusto w Punkaharju (1994/2005), Centrum Sztuki Ludowej w Kaustinen (1997), centrum biurowo-usługowe dla niedowidzących w Helsinkach (2004) oraz Fińskie Centrum Natury Haltia w Espoo (2013).