EN

Bliźniacze wieże – bliźniacze miasta?

Zagięta strona
We wrześniu przypadała 13. rocznica ataku na bliźniacze wieże World Trade Center. Teraz zbliża się kolejna ważna data: otwarcie nowego budynku One World Trade Center. Smukły obiekt jest deklaracją, że prawie wszyscy Amerykanie uważają tamte wydarzenia za atak na ich wolność i demokrację. Czy tak jest?

Nie można powiedzieć, by proces zatwierdzenia projektu odbudowy zniszczonej dzielnicy miasta był jednomyślny czy budujący. Już kilka miesięcy po atakach ówczesny gubernator stanu Nowy Jork, George Pataki, wraz z burmistrzem miasta Nowy Jork, Rudolphem Giulianim, założyli Lower Manhattan Development Corporation, która miała w formie dopłat rządowych przeznaczyć 10 mld dolarów na projekt odbudowy. George Pataki, który później przejął cały proces, podjął też znamienną decyzję zakazującą budowy czegokolwiek w miejscu, w którym stały dwie zniszczone wieże. Obszar ten, według jego słów, miał na zawsze pozostać miejscem pamięci poświęconym prawie 3 tysiącom ofiar. Powyższe stało się założeniem konkursu architektonicznego, którego celem było wyłonienie projektu odrodzonego WTC – konkursu, który wkrótce stał się terenem zaciekłej walki między dwoma projektami. Jeden z nich przewidywał budowę konstrukcji przypominającej kratownicę, zawieszonej ponad miejscem, w którym znajdowały się zawalone wieże. Miały się tam znaleźć muzea, teatry oraz obiekty konferencyjne. Była to propozycja zespołu z Rafaelem Viñoly oraz Frederikiem Schwartzem na czele. Druga wersja przewidywała realizację szeregu budynków, z wyłączeniem budowy na lub ponad lokalizacją dawnych wież, jednak zdominowanych przez „postrzępiony” centralny wieżowiec (pod nazwą The Freedom Tower) z wysuniętą ku górze iglicą po jednej stronie. Ideą tego projektu było odwzorowanie postury Statuy Wolności – pierwszego obiektu, jaki w Nowym Jorku zobaczył autor tej koncepcji, architekt Daniel Libeskind, który przypłynął tu z Polski statkiem pod koniec lat 50. ubiegłego wieku. Projekt nowego World Trade Center zakładał stworzenie miejsca pamięci, w którym znalazłyby się ogrody, nowa stacja metra i węzeł komunikacyjny. Wokół nich uderzające, „postrzępione” budynki byłyby ustawione w sposób zapewniający oświetlenie miejsca pamięci w każdą rocznicę, w porze ataków. Zarówno ta propozycja, jak i jej główna kontrpropozycja zakładały, że miejsce stanie się przestrzenią publiczną, a nie korporacyjną. Pojawiły się jednak trwające kilka lat spory dotyczące wyboru koncepcji. Choć 1WTC jest w końcu – po kilkunastu latach konfliktów – niemal gotowe, los pozostałej części planów odbudowy pozostaje niepewny. Ukończono tylko 7WTC oraz 4WTC, a z powodu braku środków finansowych prace nad zaprojektowanym przez Richarda Rogersa 3WTC wstrzymano po wybudowaniu ośmiu kondygnacji. 2WTC może nigdy nie powstać, a węzeł komunikacyjny nie został ukończony. Duża część spośród miliardów środków publicznych wpompowanych w projekt odbudowy zniknęła w kieszeniach deweloperów realizujących projekty bardziej komercyjne niż publiczne – i wszystko, co pozostało, to niewielka liczba ładnych, lecz mało spektakularnych biurowców. Mimo wszystko nowojorczycy, jak się zdaje, coraz cieplej spoglądają na lśniącą iglicę, która dziś wypełnia lukę w panoramie miasta, a wszystko wydaje się zmierzać do zaleczenia traumy spowodowanej przez wydarzenia pamiętnego dnia 2001 roku. Powinni to szczególnie dobrze rozumieć mieszkańcy Warszawy – miasta zrujnowanego w czasie II wojny światowej, którego powojenne blizny stopniowo znikały – nie zawsze pod budynkami i przestrzeniami publicznymi, często pod licznymi obiektami komercyjnymi. Tak jest zawsze od czasu nastania wolnego rynku w świecie zachodnim – i może to stanowi najbardziej trwały pomnik obrony naszych demokracji przed bardziej agresywnymi i autokratycznymi ideologiami: zamiast budować ogromne, bezcelowe projekty, lepiej wypracowywać od podstaw skromniejsze, bardziej eleganckie i autentyczne rozwiązania. ν

Kategorie