Niemal filmowa scena powitania w hali przylotów, która nastąpiła później (brakowało tylko dobrej muzyki), nie pozostawiła cienia wątpliwości. To nie będzie tekst moralizatorski. Ani tyrada o grubej skórze zwolenników poliamorii. Nic z tych rzeczy – hulaj dusza, nie oceniam. Ba, podziwiam! Na swój sposób. W końcu życie na dwa domy to mordercza praca. Dwa razy więcej zakupów do zrobienia, cieknących kranów do naprawienia i trawników do skoszenia. Do tego ciągły stres, jak u sapera lub maklera. Nie zazdroszczę. Choć potrzebnej do takiego życia samodyscypliny i – tak, tak! – sumienności, niejeden mógłby pozazdrościć. Na przykład nasi na pozór sejmowi delegaci. O tym, że wytrwale uskuteczniana fikcja to niezwykle dochodowe narzędzie, nader często przekonują się też miłośnicy nowych inwestycji. Czasem aż trudno uwierzyć, że Pozoranctwo Wizualizacyjne to nie przedmiot wykładany na wydziała