Chłopaki ze Wschodu
ArchitekturaRafał Ostrowski, Tomasz Szpyt, „Eurobuild CEE”: Dlaczego nie trafiliście jeszcze na Zachód?
Michał Sadowski, współwłaściciel i wiceprezes zarządu APA Wojciechowski: Bo my jesteśmy chłopaki ze Wschodu. To proste.
Szymon Wojciechowski, współwłaściciel i prezes zarządu: Bo mamy kupę roboty tam, gdzie nas chcą. A przez nadprodukcję architektów, szansa wcięcia się na któryś z zachodnich rynków jest po prostu mała. Mam pełny szacunek dla ludzi, którzy tego próbują, jednak trzeba sobie powiedzieć, że hit-rate jest bliski zero. Nas na to nie stać, nie jest to nasza polityka, nie mamy czasu.
MS: Braliśmy w otwartych konkursach kilka razy udział. Tych prac napływa 300 i w tej pralce wszystkich projektów nagle wyskakuje ten, który uznano za najlepszy. Jak weszliśmy w kilka takich konkursów głębiej, to powiedzieliśmy: nie, słuchajcie, to jest po prostu loteria i niekoniecznie chcemy brać w tym udział.
SW: Może nie robimy na Zachodzie, ale mamy tu, oprócz dwóch Ukraińców i dwóch Rosjan, także wielu ludzi z Zachodu u nas pracujących: w tej chwili jest czworo Włochów, Amerykanin, Meksykanin, nie ma już niestety Kolumbijki, bo wyszła za mąż i wychowuje dziecko.
Czego ci młodzi architekci tutaj szukają?
MS: Pracy. Mówią, że u nas jest ciekawsza. Lepsze projekty, lepszy rynek.
SW: I to nie jacyś niezdolni. Na przykład jest wśród nich doktor architektury.
Nie żałują Panowie jednak, że nie mają pracowni gdzieś, gdzie buduje się wyższe budynki i architekci mogą poszybować piórem z większą fantazją?
SW: Ale Polska to piękny kraj.
MS: My to z zasady nie latamy piórem. Wprost przeciwnie – chodzimy po ziemi i bardziej nam zależy na tym, żeby to nie było projektowanie od czapki. Żeby działało, i żeby ludzie byli zadowoleni.
SW: Bo jest odwieczna dyskusja wśród architektów czy na uczelniach, co tak naprawdę jest produktem pracy architekta. Jest bardzo silna szkoła, która mówi, że produktem pracy architekta jest projekt jako taki. Ale naszym zdaniem jest to budowanie budynków, a nie robienie choćby najfajniejszych projektów.
Czyli projekt musi zostać zrealizowany?
MS: No nie tylko to. Jeden z naszych klientów, Torus, mówi, że piękny budynek to jest taki, który jest w pełni wynajęty. I my w to naprawdę wierzymy.
SW: Nam nie chodzi o zdobywanie Pritzkerów, ale o budowanie budynków, które będą służyć długo.
To nawet nadawałoby się na puentę. Możemy tego użyć na koniec?
SW: Ale to jest strasznie monumentalne. Błagam, nie.
To jeszcze pomyślimy…
MS: Ja sobie wyobrażam, że Panowie poświęcą chwilę, a potem my będziemy mieli okazję jeszcze na ten wywiad spojrzeć. Nie chcielibyśmy żadnemu z miast, nikomu z kolegów architektów, czy inwestorów dokuczyć.
SW: No niestety, to jest samokastrowanie, ale my chcemy żyć.
Aż tak trzeba uważać na politykę?
MS: Przez jakiś czas żyliśmy w głębokim przekonaniu, że nie. Ale teraz mamy inne zdanie.
SW: Generalnie, że tak powiem po rosyjsku, „tisze jedziesz, dalsze budiesz”. Nie jesteśmy firmą z pierwszych stron gazet, ale pewnie jesteśmy najwięksi. Trudno w tej sytuacji udawać krasnoludka.
Dokąd wychodzicie poza Polskę?
SW: Rosja, Ukraina…
MS: Rumunia teraz. Tam się szykuje duży projekt. Rumunia jest na szalenie wznoszącym się trendzie.
SW: Bo tam była wcześniej straszna zapaść.
To projekt biurowy?
MS: Magazynów już prawie nie projektujemy. Najwięcej robimy biur, centrów handlowych i fajnej mieszkaniówki.
A będziecie rozwijać się w kierunku projektowania centrów danych. Podobno jest na to boom?
SW: W Piasecznie robiliśmy potężne data center. Są różne rodzaje takich obiektów. Firma pana Kulczyka na przykład robi po Polsce takie wypasione centra, żeby je pokazywać klientom. To wyjątek. Z reguły jednak jest to obskurna hala napakowana klimatyzacją, wentylacją, zasilaniami, gaszeniem gazem itp. Na widok tego jedynie elektrycy dostają erekcji, ale nie architekci.
Jak nazwać styl projektowania APAWojciechowski?
SW: Nie ma czegoś takiego. My mamy w nazwie słowo „architekci” i to trzeba traktować jak wyznanie wiary – nie ma jednego architekta. Na pytanie o styl projektowania mówimy: chcemy robić dobrą architekturę.
To znaczy?
SW: Sformułowaliśmy to sobie tak, że ma ona sprawiać zadowolenie i klientom, i nam, i nie szkodzić środowisku. Takie trzy rzeczy. Aż tyle i tylko tyle.
To raczej trudne, mam wnioskować.
SW: Tak, wbrew pozorom trudne, bo klient ma swoje cele budżetowo-komercyjne, my mamy swoje, ale żaden z tych celów nie może przeważyć ani żaden ucierpieć. Na przykład nie może być budowanie ekologiczne dla budowania ekologicznego. To powinno być tylko narzędzie. Nic więcej.
Są tacy architekci jak Jems Architekci, którzy uważają, że choćby pewna surowość i oszczędność form jest czymś, co składa się na ich styl.
SW: To nie jest nasze myślenie. My uważamy, że życie jest wesołe. Jest różnorodne. Nie jest jakąś sztuczną kreacją do powielania. Jest, jakie jest. Ja tak naprawdę wolę to, niż szaleć i zrobić z tego orgię albo klasztor.
MS: Czy ascezę formy…
SW: Nie. Asceza formy jest ok. Ale jest jedną z dróg. Nie ma jednej drogi. Ja kocham wszystko: od Jemsów po krzywy domkek w Sopocie.
Da się skomponować receptę, aby Warszawa i inne polskie miasta pod względem architektury wyglądały lepiej?
SW: Mam bardzo głębokie przekonanie, że w Polsce mamy wystarczającą liczbę dzieł wybitnych, ale jednocześnie ogromny deficyt architektury porządnej. Czym odróżniają się Skandynawia czy Niemcy od Polski? Nie szczytowymi, fantastycznymi przykładami architektury – to jest porównywalne. Ale taką średnią porządną architekturą. Tam nie będzie różowych bloków, a nawet jeśli znajdą się jakieś, to będą mimo wszystko dobre. W Polsce tego brakuje.
Gdzie w Warszawie jest miejsce na wysokościowce?
SW: Według obowiązującego obecnie studium, głównie w Centralnym Obszarze Biznesu i dalej na zachód, wzdłuż drugiej linii metra. I to jest prawidłowe myślenie. Są jednak inne miejsca, w których wieżowce pasują. Na przykład Plac Unii. Według mnie pasowałoby tam nawet coś wyższego niż teraz.
A po prawej stronie Wisły?
SW: Naturalnie w Porcie Praskim, przy węźle przesiadkowym Warszawa Stadion.
Ma być konkurs architektoniczny na tamtejsze wieże. Czy chcieliby Panowie zaprojektować tam wieżowiec?
SW: Jeśli zostaniemy zaproszeni, to oczywiście.
MS: Do tej pory nasza współpraca z Portem Praskim układa się dobrze. Kończona jest budowa pierwszego budynku naszego autorstwa, budowa drugiego jest zaawansowana, kolejne dwa pozwolenia na budowę są prawomocne…
SW: …Składamy też wniosek o pozwolenie na budowę hotelu przy ul. Sierakowskiego. Z sześciu realizowanych w ramach tej inwestycji projektów cztery są nasze. Rozumiemy to podejście. To ma być miasto, a nie kolejne osiedle mieszkalne. Każdy kwartał, choć oferujący współczesną jakość mieszkania, jest urozmaicony z zewnątrz. Niemal każda klatka ma charakterystyczny wygląd, nie ma tam monotonii współczesnych osiedli.
MS: Wpadliśmy na ten pomysł tutaj, na Pradze, obserwując to, co mamy za oknem.
Nie jest to jednak jedyny eksponowany teren, nad którym firma pracuje w Warszawie. Ostatnio wiele się mówi o zagospodarowaniu placu Defilad. Projekt Muzeum Sztuki Nowoczesnej i TR Warszawa powstaje przy państwa współpracy.
SW: Bardzo dużo się mówi. Jestem przeciwny wprowadzaniu drzew na plac Defilad. Parków mamy od groma. Przydałyby się ze dwa monumentalne place z pompą. W takim mieście jak Warszawa może okazać się to potrzebne. Nie chcę zaczynać od tak dużego diapazonu jak plac św. Piotra, ale większość placów włoskich jest niezazieleniona. To nie są skwery z drzewami, to są place. Plac Defilad potrzebuje dobrego pomysłu, powinna być tam fontanna, powinna być możliwość odpowiedniej organizacji tej przestrzeni, żeby Warszawa ożywała w trakcie imprez. To jest bardzo potrzebne.
MS: W naszym przekonaniu te gabaryty i kształty zaproponowanego rozwiązania bardzo dobrze zrobią otoczeniu Pałacu Kultury.
Muzeum to projekt publiczny. A jeśli chodzi o projektowanie dla deweloperów, to dużo się obecnie dzieje? Jakie są najważniejsze zadania, nad którymi APA Wojciechowski pracuje?
SW: Nie możemy mówić o większości projektów, nad którymi pracujemy. Na szczęście niektórymi możemy się oficjalnie pochwalić. Bardzo dumni jesteśmy z projektu wieżowca przy rondzie Daszyńskiego w Warszawie dla Karimpolu. Skyliner będzie jednym z fajniejszych wieżowców, jaki powstanie. Ani nie jest pudełkowaty, ani nudny, prostokątny, nie jest też wydziwiany, wcięty, obły… Geometria tej przestrzeni – nie do pokazania na żadnej wizualizacji – jest bardzo ciężko wymyślona, z użyciem sztuczek różnych. Kąty są zbliżone do prostego, ale nie są proste, jest też podium – wspinające się, i na zewnątrz, i wewnątrz…
MS: ...łączy w sobie wszystkie te cechy, których szukalibyśmy w dobrym budynku wysokościowym, począwszy od smukłości, a skończywszy na tym, w jaki sposób jest rozwiązany trzon, skaczące toalety, zgrupowane windy...
Skaczące toalety…?
MS: One „skaczą” w zależności od piętra. Tam, gdzie windy jadą tranzytem, tam rozmieszcza się toalety.
SW: Po prostu porządnie, zachodnio zaprojektowane wnętrze z fajnym twistem…
MS: Niekoniecznie. To mógłby być amerykański wieżowiec.
SW: No tak, Stany są na zachód.
MS: Na wschód.
SW: Z kolegą zawsze się o to spieramy…
MS: Kolejnym niesamowitym miejscem, które projektujemy, jest EC Powiśle. White Star chce tam zrobić absolutną perełkę, a kiedy Brian Patterson mówi, że zrobi perełkę, to zrobi. To będzie połączenie wszystkich funkcji: mieszkalnej, biurowej i handlowej; w kapitalnej lokalizacji – tuż nad rzeką, obok Centrum Nauki Kopernik, obok bulwarów. Tam będzie życie.
SW: The Park – to kolejne miejsce, z którego jesteśmy dumni. To jednak zupełnie inny „produkt” – jak to się teraz mówi.
MS: Ja bym powiedział: inny sposób myślenia… Pomysł polegał na zmianie dotychczasowej koncepcji parków biurowych. W środku kompleksu, między budynkami, zaprojektowaliśmy plac, który będzie… prawie pusty. Ruch kołowy wyprowadziliśmy na zewnątrz. Najemcy chwalą sobie możliwość korzystania z przestrzeni między budynkami i z funkcji pomocniczych dla biur, bez potrzeby przeciskania się między samochodami.
SW: Kolejna jest Alchemia w Gdańsku. Polska firma, krajowy know-how i fenomenalne podejście do inwestycji. We Wrocławiu z kolei projektujemy kompleks biurowy dla Vastintu. Pracujemy też w Rosji przy bardzo, bardzo dużych projektach, ale o tym naprawdę nie możemy mówić.
Czy galopująca rewolucja informatyczna wpływa na projektowanie?
MS: Tak, zdecydowanie. Przechodzimy na projektowanie parametryczne.
SW: Chodzi o BIM (Building Information Modeling). To jest, niestety, przyszłość projektowania. Upraszczając, do tej pory rysowaliśmy dwuwymiarowe rysunki i z nich budowano budynek. W nowym systemie buduje się trójwymiarowy model budynku, a rysunki są kwerendami tego modelu. To sprawia po pierwsze – lepszą koordynację, po drugie – lepszą możliwość modelowania i optymalizowania, a po trzecie – i to będzie kluczowe w przyszłości – zarządzanie takim budynkiem będzie znacznie ułatwione, bo wszystkie informacje o nim są w modelu. Nie wszyscy są na to gotowi, ale będą musieli się przestawić. Projektowanie biurowców jest myśleniem na pięć, dziesięć lat do przodu. Trzeba zdobyć pozwolenie na budowę, zbudować, wynająć i po wynajęciu sprzedać kupującemu. Gdy ten kupujący będzie sprzedawał biurowiec, to musi być on nadal sprawnym budynkiem. Skyliner jest pierwszym naszym budynkiem zaprojektowanym we wszystkich fazach w tym systemie. Są jeszcze z tym kłopoty. Programy są w początkowej fazie rozwoju, wymaga to olbrzymich nakładów sprzętowych, ale to jest przyszłość. Kropka.
A jakie są różnice w projektowaniu między Polską a Rosją? I jak duże?
SW: W samej Polsce są olbrzymie różnice. To jest bardzo ciekawe, że za rozwiązania standardowe dla jednego dewelopera, inny wyrzuciłby nas przez okno.
MS: … inny uznałby je za ekstrawagancję – tak raczej powiedzmy, ok?
SW: Na przykład są dwie szkoły lokalizacji toalet w budynku biurowym: jedna szkoła mówi, że idiotyzmem jest umieszczanie ich w przestrzeni najemców, bo to są mniejsi najemcy i sprzątaczki nie muszą wchodzić do biur. A drudzy mówią, że idiotyczne jest lokalizowanie toalet w holu windowym, gdyż najemcy organizują to sobie, jak chcą i mają nad tym pełną kontrolę. To proszę Pana jest klasyczny przykład dwoistości prawdy.
Działacie już w sporej liczbie miejsc. Również za granicą: w Rosji, Rumunii i na Ukrainie. Jak to robicie – z miejsca czy na odległość?
SW: Mamy już umiejętność zdalnego kierowania częściami firmy. Kluczem jest delegowanie i samodzielność. Mamy trzy oddziały w Warszawie – dwa w Porcie Praskim i jeden przy ul. Domeyki na Grochowie. Mamy bardzo silny oddział w Trójmieście. Mamy biuro w Łodzi i tzw. oficera łącznikowego w Moskwie...
MS: Jak to się robi? Tymi rękami i to od wielu lat.
SW: Wszyscy się chwalą, że są wspaniali, ale dla nas głównym źródłem dumy jest to, że klienci do nas wracają. To jedyny dowód na dobrą robotę, jaki można przedstawić.
Szef architektów
Szymon Wojciechowski, architekt. Od 1982 roku związany zawodowo z pracownią APA – biuro projektów, obecnie APA Wojciechowski, w której pełni funkcję prezesa zarządu. W 1984 roku ukończył Wydział Architektury Politechniki Warszawskiej, jest członkiem Mazowieckiej Okręgowej Izby Architektów. Autor lub współautor takich projektów architektonicznych, jak: White Square Office Center w Moskwie, Alchemia w Gdańsku, Galeria Malta w Poznaniu czy EC Powiśle w Warszawie.
Autor parków i wieżowców
Michał Sadowski, architekt. Od 1994 roku związany z APA Wojciechowski, gdzie pełni funkcję wiceprezesa zarządu. Absolwent Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej, członek Mazowieckiej Okręgowej Izby Architektów. Autor lub współautor takich projektów, jak: Park Postępu w Warszawie, The Park Warszawa, Arkońska Business Park w Gdańsku, Skyliner oraz Equator II, IV w Warszawie.