Programiści do biur
Biura i projekty wielofunkcyjneDziś w Europie działają sieci wypożyczalni samochodowych, które wynajmują auta na minuty. To rozwiązanie nadzwyczaj proste i przyjazne dla użytkownika. Rejestrujesz się w systemie, kodem z komórki otwierasz drzwi pojazdu, który czeka na ulicy niczym rower Veturilo i jedziesz. Auto odstawiasz w miejscu, które ci pasuje. W Wiedniu, Berlinie i większości niemieckich miast stoi już kilkaset samochodów tego rodzaju. Jaki ma to związek z polskimi nieruchomościami? Otóż w stworzeniu odpowiedniego oprogramowania uczestniczył jeden z dużych najemców polskiego rynku biurowego, oddział międzynarodowego koncernu Capgemini. Tworzenie nowego oprogramowania to jeden z głównych obszarów działania firm sektora Research and Development, czyli R&D. Jak tłumaczy Piotr Poprawski, dyrektor Software Solution Center firmy Capgemini we Wrocławiu, to właśnie główny wyróżnik centrów badawczo-rozwojowych, które stanowią dziś ważną część sektora IT. – Ponad 12 lat temu stworzyliśmy swoje pierwsze centrum badawczo-rozwojowe w Polsce. Powstało ono we Wrocławiu. Zaczęliśmy najpierw z małym zespołem: 50 osób i kilkaset mkw. powierzchni. W tej chwili mamy 900 osób i dobijamy do 10 tys. mkw. – mówi Piotr Poprawski.
Ławice dla światowych gigantów
Wrocław to jeden z czołowych ośrodków polskiego sektora badań i rozwoju (R&D). Oprócz Capgemini działają tam takie firmy, jak Nokia, Dolby Laboratories, Viessmann, UTC Aerospace Systems, 3M czy Diehl Controls. Już w roku 2001 swoje pierwsze centrum badawczo-rozwojowe w Europie Środkowo-Wschodniej otworzyła tu firma Siemens. Po połączeniu Siemensa z Nokią obiekt ten stał się wspólnym ośrodkiem dla nowo powstałego joint-venture, a obecnie jest jednym z trzech największych centrów Nokii na świecie i największą instytucją badawczo-rozwojową w sektorze ICT w Polsce. – Główną aktywność firm z tego sektora widzimy na rynkach dojrzałych, czyli głównie w Warszawie, Krakowie i Wrocławiu. Dziś jednak, aby znaleźć odpowiednich pracowników, firmy coraz częściej szukają alternatywnych lokalizacji – tłumaczy Krzysztof Misiak, partner oraz dyrektor sekcji miast regionalnych w dziale powierzchni biurowych firmy Cushman & Wakefield.
Swoje największe centrum badawczo-rozwojowe w Europie otworzyła w Polsce także firma Samsung. Była to równocześnie największa jak dotąd umowa najmu na rynku biurowym w centralnej części Warszawy, a dokładniej na obrzeżach warszawskiego CBD. Koreańczycy wynajęli w 2015 roku ponad 21 tys. mkw. powierzchni w Warsaw Spire. – Samsung w ten sposób konsoliduje swoje warszawskie centra R&D. Dotychczas firma prowadziła działalność badawczo-rozwojową w trzech różnych budynkach: Zebra Tower, IBC i Focus. Teraz się to zmienia – mówi Karol Patynowski, dyrektor w dziale reprezentacji najemcy firmy JLL.
W gronie sławnych światowych gigantów nie próżnuje także Google, który w tym roku zwiększył wynajmowaną powierzchnię w biurowcu Warsaw Financial Center z ponad 3 tys. mkw. do ponad 8 tys. mkw. Firma ma kilka centrów R&D w Europie, największe z nich znajduje się w Zurychu, jednak to właśnie warszawskie biuro przechodzi obecnie duże przeobrażenia – Biuro sukcesywnie się rozrasta, zatrudniamy wielu inżynierów, którzy rozwijają Google Cloud Platform. Stąd potrzeba nowej powierzchni – tłumaczy decyzję o ekspansji Piotr Zalewski z Google. Póki co zatrudnionych jest 200 osób, z czego połowa to inżynierowie i programiści pracujący nad globalnymi produktami firmy. Na stronach amerykańskiego potentata nietrudno znaleźć ogłoszenia o pracę w związku z toczącą się właśnie rekrutacją w Warszawie.
Umykają statystykom
Co przyciąga centra badawczo-rozwojowe do Polski? Przede wszystkim dobrze wykształcone i pracowite kadry. – Jesteśmy bardzo rozpoznawalni na rynku i równocześnie dobrze oceniani. Klienci z zachodniej Europy nie wahają się powierzać nam strategicznych dla nich projektów, gdyż wiedzą, że wykonamy je rzetelnie i w wysokiej jakości – tłumaczy Piotr Poprawski. Ile firm prywatnych działa w tym sektorze? O dane tego typu trudno. Duże agencje konsultingowe nie podejmują się szacunków ze względu na małą dostępność danych i problemy z klasyfikacją firm pomiędzy sektorami. Według statystyk rządowych jedynie 43 przedsiębiorstwa w Polsce (stan z lutego) ma status centrów badawczo-rozwojowych, jednak gołym okiem widać, że lista firm uwzględnia najwyżej mały procent rynku. O oficjalny status centrum rozwojowo-badawczego nie występuje bowiem większość przedsiębiorstw. Jak tłumaczy Piotr Poprawski, wiele jest takich, których nie interesuje ubieganie się o różnego rodzaju państwowe benefity, do których uprawnia oficjalny status. Faktycznie jednak wykonują one działalność, którą można zaklasyfikować jako R&D. – Mniej więcej połowa działalności firm IT w Polsce polega na tworzeniu nowego oprogramowania i nowych rozwiązań. Można szacować, że w sektorze prywatnych centrów badawczo-rozwojowych pracuje dziś w Polsce nawet 70 tys. osób. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że na jednego pracownika przypada zazwyczaj około 8-9 mkw. powierzchni biurowej, to ten sektor zajmuje w Polsce ponad pół miliona mkw. biur. – uważa Piotr Poprawski.
Aranżacja powierzchni
Jakich powierzchni poszukują firmy z sektora R&D? Jak tłumaczy Krzysztof Misiak, wymagania nie odbiegają zasadniczo od tych stawianych przez pozostałe firmy sektora usług dla biznesu, może z wyjątkiem standardu – ten często bywa wyższy. Wynika to między innymi z wyższej średniej wieku pracowników R&D i faktu, że sektor ten z reguły potrzebuje wysokiej jakości specjalistów. – To nierzadko są osoby, które mają już dzieci. W tej branży częściej zwraca się uwagę na łatwość dojazdu samochodem, a nie tylko transportem publicznym. Istotne są parkingi, choć nie można też zapominać o infrastrukturze dla rowerzystów. Pracownicy branży R&D to osoby, które często prowadzą bardzo aktywny tryb życia. Jak wynika z naszych obserwacji, to właśnie w tym sektorze mamy największy udział pracowników dojeżdżających rowerami – mówi Krzysztof Misiak.
Ponieważ praca w centrach jest twórcza, sprzyja jej także zróżnicowane i inspirujące otoczenie. Odchodzi się od open space’u na rzecz wygrodzonych powierzchni, w których pracują poszczególne zespoły. – Staramy się tak zaaranżować przestrzeń, aby łatwiej było się skoncentrować. Wstawiamy ścianki działowe czy przeszklenia oddzielające miejsce pracy od ciągów komunikacyjnych – mówi Piotr Poprawski. Dba się także o możliwość odpoczynku. – Od pracowników z tego sektora nie oczekuje się, że będą cały dzień siedzieli przy biurku. Liczy się także możliwość aktywności sportowej czy wręcz rozrywki: PlayStation w biurze, skwerek, przestrzeń do gry w koszykówkę, ping-ponga czy nieformalnej interakcji ze współpracownikami – mówi Krzysztof Misiak. A do tego wydzielone stanowiska pracy, spora ilość osobnych miejsc spotkań, salek konferencyjnych, kanap czy foteli, na których można przedyskutować pomysły. – Te firmy bardziej walczą o pracowników i starają się zaspokoić ich potrzeby w sposób niestandardowy, zapewniając lepsze środowisko pracy. To trendy szczególnie widoczne w branżach, które muszą mocniej rywalizować o kadry. Nie przywiązuje się tak dużej wagi do kosztów wynajmu biura, bo stanowią one zaledwie ułamek wydatków związanych z zatrudnieniem. Coraz częściej wybiera się natomiast rozwiązania droższe, ale lepsze jakościowo – tłumaczy Krzysztof Misiak.
Najemcy R&D najchętniej wybierają biurowce w okolicach centrów miast. Firmy o długim stażu i ugruntowanej pozycji, czyli na tyle stabilne, że potrafią planować z dużym wyprzedzeniem, decydują się też czasem na szyte na miarę projekty typu BTS. – W tej chwili mamy trzech tego rodzaju klientów, którzy rozważają ekspansję. Od niektórych, nieco mniejszych firm słyszeliśmy ostatnio, że szukają budynków bardziej kameralnych. Z jednej strony cenią sobie elastyczność, z drugiej – nie zawsze chcą wprowadzać się do wielkometrażowych projektów. Liczy się dla nich poczucie własnej tożsamości. To ambicje coraz częściej widoczne w tym sektorze – uważa Krzysztof Misiak.
Wymagania techniczne najemców z sektora R&D nie są zazwyczaj zbyt trudne do spełnienia dla deweloperów. – Zwraca się często uwagę na to, czy budynek jest bezpieczny energetycznie, tzn. zasilany z dwóch albo nawet trzech niezależnych źródeł. Dla niektórych klientów konieczne jest również zainstalowanie generatora prądu do podtrzymania zarówno wszystkich operacji – w tym w szczególności serwerowni, gniazdek zasilających stanowiska pracy – jak również systemu wentylacji i klimatyzacji. Nierzadko na biurkach zainstalowane są dwa monitory, a w serwerowni zaawansowany system gaszenia gazem lub system mgły wodnej – mówi Karol Patynowski.
Stawiają na wzrost
Firma Capgemini niedawno otworzyła drugie obok wrocławskiego centrum badawczo-rozwojowe w Polsce. – Centrum w Poznaniu stworzyliśmy w grudniu ubiegłego roku. Na razie zatrudnia ono 50 osób i ma 600 mkw., jednak planujemy bardzo intensywny rozwój – mówi Piotr Poprawski. Capgemini, które w sumie ma obecnie 6,5 tys. pracowników w Polsce, planuje jeszcze w tym roku przekroczyć liczbę 1 tys. osób zatrudnionych w sektorze R&D i kontynuować wzrost w najbliższych latach. – Oceniamy, że ten przyrost będzie wynosił 20 proc. rocznie – informuje Piotr Poprawski.
Jak podkreśla Krzysztof Misiak, znaczenie tego sektora ciągle rośnie, co znajduje odzwierciedlenie nie tylko w liczbie transakcji z udziałem najemców z tej branży, ale też w tym, że deweloperzy coraz częściej starają się uatrakcyjnić swoje projekty pod kątem ich oczekiwań. Przy tym nic nie wskazuje na to, aby wysokie zapotrzebowanie na usługi R&D miało się zmniejszyć. Wręcz przeciwnie – pozostaje ono ogromne, a firmy bazujące na polskich pracownikach udowodniły, że potrafią często wykonywać zlecenia w sposób bardziej efektywny od konkurencji z Azji czy z innych krajów europejskich. Czy zatem branżę centrów badawczo-rozwojowych w Polsce czeka świetlana przyszłość? – W tej chwili coraz większym problemem staje się dostępność kadr. Jest to absolutnie rynek pracownika czy też studenta technicznego. – Studenci są rozchwytywani jeszcze w czasie studiów. Absolwenci kierunków ścisłych są obecnie bardzo poszukiwani – mówi Piotr Poprawski. – Pytanie tylko, czy system edukacji, zwłaszcza szkolnictwa wyższego, będzie w stanie nadążyć za tym rozwojem i kształcić odczuwalnie większą liczbę absolwentów kierunków technicznych i ścisłych – dodaje Krzysztof Misiak.