Na świecie coraz wyżej
Zagięta stronaWszyscy wiedzą, że w wysokich budynkach jest coś w oczywisty sposób fallicznego. Podobnie jak w przypadku posiadania najnowszego samochodu sportowego, może to być kwestia rodzaju „być może nie jestem świetnie wyposażonym samcem, ale nikt nie będzie kwestionował mojej męskości, jeżeli będę mieć budynek Chryslera.” A jeżeli wierzyć źródłom biblijnym, mężczyzna stara się imponować paniom w ten sposób już od tysięcy lat, a przynajmniej od czasów wieży Babel.
Pozwolę sobie na dygresję: w 1930 roku najwyższym budynkiem świata był biurowiec Chryslera, który liczy 319 m, jednak nie utrzymał się na tej pozycji zbyt długo. Już w kolejnym roku inny deweloper z męskim kompleksem niższości i grubszym portfelem wzniósł Empire State Building o wysokości 381 m (jeżeli to nie zapewniło przetrwania jego genom, to nie wiem, co innego mogłoby mu to zagwarantować). Ta sama tendencja do męskich popisów widoczna jest też w Europie. Szklane monstrum w Londynie, znane wszystkim jako The Shard, przez najkrótszy możliwy do wyobrażenia okres było najwyższym budynkiem w Europie. The Shard, wybudowany w lipcu 2012 na wysokość 309,6 m, już w listopadzie został prześcignięty przez moskiewski Mercury City Tower o wysokości 338,8 m. Cała ta rywalizacja wydaje się dość bezsensowna, ponieważ nikt nie ma głębszych kieszeni niż Arabowie. Ukończony w 2009 roku budynek Burj Khalifa ma dziś 829,8 m wysokości i jest o ponad 450 m wyższy niż którykolwiek z mizernych budynków europejskich.
Wiem, że nie powiedziałem niczego nowego i przyznaję: lubię rozmawiać o wysokich budynkach z tego samego powodu, dla którego lubię mówić o sportowych samochodach, czyli dlatego, że nie mam dość pieniędzy, aby kupić sobie własny. Wszyscy wiemy, że w świecie macho fakt, że mam dwoje dzieci, nie ma wielkiego znaczenia. Moja męskość musi pozostać w sferze wątpliwości, ponieważ osobiście nie mogę marzyć o konkurowaniu z Arabami. Jednak żaden europejski deweloper również nie może o tym marzyć. Dla tych, którzy mimo wszystko chcieliby spróbować, mam sugestię: drewno. Wszyscy wiemy, że retro jest atrakcyjne. Co mogłoby być bardziej męskiego niż jaskiniowiec maczugą pokonujący swojego konkurenta? Rzecz jasna, jaskinia o wysokości 3 km nie wchodzi w grę, ale powrót do drewna wydaje się realny. Najwyższym drewnianym budynkiem jest obecnie 18-kondygnacyjny akademik na Uniwersytecie Kolumbii Brytyjskiej w Kanadzie, który ma zaledwie 53 m wysokości, co nie znaczy, że nie można zbudować wyższego. 40-kondygnacyjny wieżowiec mieszkalny Tratoppen w Sztokholmie – jeżeli kiedykolwiek zostanie wybudowany – ma osiągnąć wysokość 133 m, a to jeszcze nie jest najwyższy projektowany obecnie drewniany budynek. Naukowcy z Uniwersytetu w Cambridge, we współpracy z pracownią PLP Architects oraz pracownią konstrukcyjną Smith and Wallwork, zaprojektowali drapacz chmur o wysokości 300 m.
Nie ma absolutnie żadnego powodu, dla którego Polska nie mogłaby prześcignąć konkurentów na tym polu. Polska ma najwyższą na świecie drewnianą konstrukcję. Wieża Radiowa w Gliwicach (powszechnie określana mianem „śląskiej wieży Eiffla”) ma 118 m wysokości. Gdyby powstała niedawno, z pewnością zostałaby wybudowana z czegoś równie nudnego jak stal, jednak historia wieży sięga 1935 roku.
Jeżeli na poważnie myślę o tym, aby deweloperzy kupili mój pomysł, powinienem podkreślać ekologiczne zalety budownictwa z drewna. Produkcja cementu odpowiada za ok. 5 procent globalnej emisji CO2, z czego ok. 50 proc. pochodzi z chemicznego procesu kalcynacji (czyli podgrzewania wapienia). Choć ścinanie drzew nie jest zwykle uważane za działanie przyjazne środowisku, to ich sadzenie i uprawa już taka może być. Masa konstrukcji drewnianych stanowi około jednej czwartej wagi podobnej struktury wybudowanej ze stali i betonu – oznacza to, krótko mówiąc, że nie trzeba kopać głębokich fundamentów, a co więcej – jak informuje „The Economist” – dzięki zastosowaniu takich konstrukcji, ślad węglowy można by zredukować o 60-75 proc.
Nie spodziewam się w niedalekiej przyszłości informacji dotyczących realizacji dużych projektów z drewna, dlatego na razie z pewnością jesteśmy skazani na życie w coraz wyższej betonowej dżungli.