Wszyscy wiedzą, że w wysokich budynkach jest coś w oczywisty sposób fallicznego. Podobnie jak w przypadku posiadania najnowszego samochodu sportowego, może to być kwestia rodzaju „być może nie jestem świetnie wyposażonym samcem, ale nikt nie będzie kwestionował mojej męskości, jeżeli będę mieć budynek Chryslera.” A jeżeli wierzyć źródłom biblijnym, mężczyzna stara się imponować paniom w ten sposób już od tysięcy lat, a przynajmniej od czasów wieży Babel.
Pozwolę sobie na dygresję: w 1930 roku najwyższym budynkiem świata był biurowiec Chryslera, który liczy 319 m, jednak nie utrzymał się na tej pozycji zbyt długo. Już w kolejnym roku inny deweloper z męskim kompleksem niższości i grubszym portfelem wzniósł Empire State Building o wysokości 381 m (jeżeli to nie zapewniło przetrwania jego genom, to nie wiem, co innego mogłoby mu to zagwarantować). Ta sama tendencja do męskich popisów widoczna jest też w Europie. Szklane m