EN

Pot i łzy... szczęścia

Wydarzenia
Torus Triathlon In Da House 2017 odbył się już po raz trzeci. To jedyne w kraju triathlonowe zawody pod dachem. I to zimą. W tym roku wystartowała rekordowa liczba zawodników – 126. Nowością była sztafeta zespołów z różnych firm, w której wzięli udział m.in. członkowie zespołu organizatorów z firmy Torus oraz zawodnicy z firm wynajmujących biura w Alchemii – State Street i Tiger Gym

Zawody odbyły się w sobotę 25 lutego w gdańskim kompleksie biurowym Alchemia, a dokładniej w jej Sportstacji i Aquastacji. Impreza miała charakter charytatywny – wsparła program BadaBada fundacji Synapsis. – W tym roku wystąpiliśmy nie tylko w roli organizatora, ale także – po raz pierwszy – wzięliśmy udział w TTIDH, ścigając się z naszymi najemcami w rywalizacji firmowych sztafet. Razem z kolegami z zespołu, Pawłem Gołębickim i Andrzejem Ossowskim, przekonaliśmy się, z czym mierzą się zawodnicy. Lekko nie było, pod koniec nogi – dosłownie – miękły, ale najważniejsza jest w tym wszystkim dobra zabawa i cel charytatywny, który udało się wesprzeć – w tym roku był to program BadaBada fundacji Synapsis – mówi Monika Brzozowska z firmy Torus, uczestniczka sztafety.

Rywalizacja toczyła się na sprinterskim dystansie – 750 metrów do przepłynięcia w basenie Aquastacji, 20 km do przejechania na tradycyjnym rowerze wpiętym w trenażer, ze zdjętym kołem tylnym, i 5 km do przebiegnięcia na bieżni elektrycznej. Podczas zawodów można było obserwować zmagania uczestników podzielonych na osiem grup. Ciekawym elementem imprezy jest przejście, a właściwie przebiegnięcie, zawodników z basenu na sekcję rowerów, a później na sekcję bieżni. Widać to, czego większość widzów nie może zobaczyć na „normalnym” triathlonie – zmianę obuwia, skupienie podczas zmiany miejsca, inne niż podczas jazdy czy biegu. Podobnie w sztafecie – warto zobaczyć, jak zawodnicy przepinają sobie opaskę z nogi na nogę. Widać wtedy emocje, uśmiechy, zadowolenie tych, którzy skończyli, ekscytację tych, którzy zaczynają.

Czasem lider grupy wielokrotnie zmieniał się w trakcie rywalizacji. Ostatecznie, w kategorii Pro mężczyzn zwyciężył Daniel Formela (1:03:09), a wśród kobiet triumfowała Marta Łagownik (1:11:56). Rywalizację sztafet wygrała ekipa Tiger Gym (1:07:30), przed Siemens i Przyjaciele (1:09:05) oraz Torus Squad (1:09:27).

– To jedyny konkurs odbywający się o tej porze roku. Następne zawody są dopiero w maju, później cała masa w czerwcu. Kilka miesięcy wcześniej mamy więc realną możliwość sprawdzić, w jakiej jesteśmy formie, co jeszcze jest do dopracowania – powiedział nam jeden z uczestników TTIDH 2017, Sławek Dorochowicz, profesjonalny triathlonista. – Startowałem we wszystkich trzech edycjach tych zawodów i widzę, jak zmieniają się one organizacyjnie na plus. Dobrą była decyzja o zastąpieniu rowerków stacjonarnych normalnymi rowerami wpiętymi w trenażery. Dzięki temu jedzie się praktycznie tak samo jak w terenie, także dzięki zastosowaniu technologii wyświetlania dystansu i lokalizacji w „wirtualnym terenie”. Różnicą jest to, że w sali bardziej się pocimy. Ale dzięki temu pije się odpowiednią ilość płynów.

Uczestnicy, zwłaszcza profesjonalni, podkreślają jednak, że do rozwiązania jest kwestia bieżni. Ci najlepsi biegną z prędkością 22 km/h, a bieżnie pozwalają na bieg do 20 km/h. Chwalono za to rozwiązanie zastosowane w basenie – tabliczka z informacją o ostatnich dwóch długościach wkładana jest do wody, aby ci pływający kraulem i robiący nawrót pod wodą, mogli ją zobaczyć. To, na co zwróciliśmy uwagę jako patroni medialni, to temperatura na basenie. Dla widzów była tam istna sauna. Zawodnicy jednak przyznają, że temperatura wody była idealna do pływania.

Kategorie