Jeszcze kilka lat temu budowy pustoszały jesienią i ożywały wiosną, jednak dziś wydłużenie sezonu budowlanego do 12 miesięcy stało się powszechne w każdej gałęzi budownictwa. – Tworząc harmonogram inwestycji, zakładamy, że zimy po prostu nie ma. Spodziewamy się, że perturbacje pogodowe mogą wystąpić, ale ich negatywne skutki można w dużym stopniu ograniczyć – mówi Piotr Rusinek, dyrektor operacyjny pionu budynków firmy Arcadis. – Choć przeważnie budowanie zimą wiąże się z dodatkowymi wydatkami, to można je do pewnego stopnia przewidzieć i wkalkulować w koszty inwestycji. Ta dodatkowa pozycja budżetu i tak będzie niższa niż kary umowne, które grożą wykonawcy za opóźnienia. – Od kilku lat widać, że zima się przesuwa – niegdyś najcięższymi miesiącami były listopad i grudzień, teraz to styczeń i luty. Warto uwzględniać tę zmianę w harmonogramach – zwraca uwagę Przemysław Bożek, project manager