Bądź jak pszczółka
Zagięta stronaZnam sporo osób, którym robi się słabo na samą myśl o świętach Bożego Narodzenia, znam takich, którzy wyjeżdżają wtedy na Karaiby, ale nie znam nikogo, kto byłby wobec nich obojętny… Większość z nas choć przez chwilkę pomyśli o takich dość dziwnych na co dzień rzeczach, jak życzenia czy marzenia. Ja mam takie marzenie i życzenie zarazem. Ono niestety jest trudne do spełnienia, bo zależy od milionów ludzi. Ja bym po prostu chciała, by było ładnie i miło. Proste? A jakie trudne… Ja bym chciała, by ludzie troszkę bardziej zastanawiali się nad tym, co dookoła. Na przykład można wybudować następny wieżowiec, ale zaprojektować go, w tej samej cenie, tak, by był ładny (i „miły” dla otoczenia). Można też na przykład pomyśleć, że posprzątanie po swoim piesku to jest taki miły gest w stosunku do innych. I od razu się robi ładniej. Albo można, planując centrum miasta, sprawić, by było tam ładnie. Można w jakiś sensowny sposób przykryć to, co musi tam być, a nie jest ładne. Albo nie budować brzydkich budynków. Po prostu. Można też, wymieniając okna na nowe, postarać się, by miały taki sam wygląd jak dawne. Bo kiedyś ktoś zaprojektował elewację tak, by była ładna. A nawet jeśli Ci się wydaje, że elewacja nie jest ładna, to na pewno pojedyncze brązowe okno na elewacji trójdzielnych białych okien nie sprawi, że będzie ładniej. Można też donieść kubek po swoim porannym flat white do śmietnika. Zamiast „upuścić” na chodnik. Można też zastanowić się, czy rzucanie klocków na mapę miasta i przesuwanie jeziora to dobry pomysł na ładne i miłe miasto. Bo jednak ludzie lubią ład, piękno i porządek. Skąd taka wiara w rasę ludzką? To nie kwestia wiary, tylko twarde liczby w statystykach podróżniczych – najlepsze wyniki odwiedzalności mają te miasta, gdzie są normalne ulice, z równymi pierzejami, gdzie budynki są… ładne. Tak, to moje marzenie i jednocześnie życzenie dla miasta i dla Was. To marzenie, które na szczęście powoli się spełnia. Jest coraz ładniej. A póki co, – jako licencjonowany, choć mało aktywny, przewodnik po Warszawie – zajmuję się tłumaczeniem turystom, w dyplomatyczny sposób, dlaczego nie jest ładnie, dlaczego nie jest tak, jak w innych ładnych miastach. I tu następny pozytyw – oni doceniają nasze starania. Mówią; „ale macie za to piękną historię”, „widać zmiany na plus”, „jest pięknie”, „jest miło”. Nie spoczywajmy zatem na laurach. Niech będzie jeszcze milej, niech będzie jeszcze ładniej. Czasem warto wyjść z biura, wysiąść z samochodu, odpuścić „city weekend” w jakimś innym, ładniejszym podobno mieście, by przejść się po mieście, gdzie się żyje – które póki co służy Ci tylko do zarabiania pieniędzy – i poznać jego ducha, historię. Bo może jednak da się spojrzeć na nie łaskawym okiem i następną decyzję podjąć lekko zmodyfikowaną – czy to się tyczy inwestycji w nowe centrum handlowe, czy posprzątania po sobie rozsypanej sałatki z kebaba w autobusie, czy wdrożenia planu zagospodarowania. Bo ta lekka modyfikacja nie musi kosztować. Wymaga tylko chęci. A patrzenie życzliwszym okiem dotyczy nie tylko naszego miasta, ale też i ludzi dookoła. Widziałam kiedyś mema przedstawiającego muchę na odchodach niezidentyfikowanego ssaka i obok pszczółkę na kwiatku. I to dobrze pokazuje, o co w tym wszystkim chodzi. Bądź jak pszczółka. ν