Inspiracją tej humoreski stał się list czytelnika, w którym opisuje on Zadornowowi swoje perypetie związane z kradzieżą cegieł, jaką próbował przeprowadzić na pustej budowie. Ta mrożąca krew w żyłach opowieść szła mniej więcej tak: Otóż czytelnik ów zamarzył sobie przybudówkę przy swoim domu. W szkole nie był najlepszy z przedmiotów technicznych ani ścisłych, jednak postanowił wznieść konstrukcję własnymi rękami. Dobudówka miała być murowana, więc trzeba było zdobyć cegły. Ale po co je kupować, skoro obok domu jest teren budowy? Piękne, nowe, bezpańskie cegły w odpowiedniej liczbie leżały sobie na szóstym piętrze budowanego od dziesięciu lat bloku. Szczęśliwe zrządzenie losu, jednak po co biegać w tę i z powrotem po schodach z takim ładunkiem? Od czego słynna, słowiańska pomysłowość? Budowlańcy wciągali te cegły na górę, używając genialnego w swojej prostocie (choć niespotykanego pod inną szerokością geograficzn