Zawsze dostrzegaj jasną stronę
Zagięta stronaZacznę od zastrzeżenia, że nie próbuję bagatelizować negatywnych skutków pandemii – są wystarczająco bolesne i dotkliwe, by traktować je poważnie. Jednak postanowiłam sobie, że postaram się poszukać w tym kryzysie pozytywów. I ze zdumieniem odkryłam, że ich lista jest całkiem długa. Zacznijmy od tego, że obostrzenia dotyczące social distancing podarowały nam sporo przestrzeni, ograniczając liczbę osób korzystających z niektórych miejsc czy usług. Od marca pracuję przeważnie zdalnie, więc rzadko podróżuję komunikacją miejską, ale gdy już to robię, czuję się naprawdę komfortowo. W autobusach, tramwajach czy pociągach jest znacznie luźniej i łatwo można znaleźć miejsce siedzące. Da się także zauważyć, że środki komunikacji publicznej są częściej i dokładniej sprzątanie. Ba! Czystsi są również pasażerowie, którzy na dodatek zachowują od siebie tak duży dystans, że można – bez zakłócania spokoju komukolwiek – na przykład porozmawiać przez telefon. W restauracjach czy barach też można czuć się bardziej swobodnie. Porozsuwane stoliki dają poczucie większego luzu, dosłownie i w przenośni – można rozmawiać, śmiać się i płakać bez obaw, że osoby z sąsiedniego stolika usłyszą każde słowo. Nic nie ogranicza nas również, by wygodnie rozsiąść się na krześle, wyciągnąć nogi czy zawiesić na oparciu torbę bez ryzyka, że kogoś się potrąci, albo że ktoś inny, wstając od stolika, strąci nasze rzeczy na podłogę. Kwestie czystości i higieny też podskoczyły o kilka jednostek na skali priorytetów nawet w tych mniej luksusowych lokalach. Korzystanie z toalety w restauracji nie wiąże się dziś (przynajmniej nie tak często jak kiedyś) z koniecznością wstrzymywania oddechu czy suszenia rąk przez machanie nimi – wszędzie jest mydło, środki dezynfekujące oraz ręczniki lub suszarki. A ponieważ częste dezynfekowanie wysusza skórę, coraz więcej lokali oferuje pracownikom i klientom kremy nawilżające do rąk. Duży plus! Nie tak dawno spędziłam z siostrą fantastyczny weekend w Łodzi. Nocowałyśmy w hotelu sąsiadującym z Manufakturą, w którym relaksowałyśmy się na basenie zlokalizowanym na najwyższym piętrze obiektu. Tu, zgodnie z obowiązującymi przepisami, mogło przebywać maksymalnie 12 osób. Uwielbiam pływać, a czas spędzony nad jakąkolwiek wodą to dla mnie kwintesencja odpoczynku, jednak tłumy na plażach czy miejskich basenach (zwłaszcza w dzisiejszych okolicznościach) zdecydowanie mnie odstraszają. A teraz hotelowy basen miałyśmy niekiedy tylko dla siebie. Po prostu raj! Czas – to inny prezent podarowany mi przez pandemię. Bardzo lubię przebywać wśród fajnych ludzi, a – jak wszyscy doskonale wiedzą – zespół Eurobuildu to najlepsza ekipa pod słońcem, jednak fakt, że nie muszę dojeżdżać codziennie do biura czy przemieszczać się z jednej konferencji na drugą (wiele odbywa się teraz online), pozwolił mi zyskać nawet dwie godziny dziennie na inne sprawy. Najbardziej cenię dodatkowy czas, który mogę spędzić z córką, ale równie chętnie wykorzystuję go, oddając się lekturze czy angażując w opiekę nad psem i domową roślinnością. Rok 2020 z pewnością będzie zapamiętany przez pokolenia jako rok pod znakiem Covid-19. Wiele osób straciło życie i zdrowie, upadło mnóstwo firm, a ich pracownicy zostali na bruku bez środków do życia. Nie można o tym zapominać. Ale tym felietonem chciałabym zachęcić Czytelników do spojrzenia na epidemię od innej strony – mnie sporządzanie tej listy pozytywów podniosło nieco na duchu, więc może jej lektura i Was podniesie. A może spróbujcie spisać własną? Moja za chwilę jeszcze się wydłuży: właśnie kończę pracę i wyjeżdżam nad mało znane jeziorko na Lubelszczyźnie. I znów będę mieć sporo wody na wyłączność!