EN

Covid znów atakuje rynki

Raport giełdowy
Jesień przyniosła nawrót pandemii koronawirusa, budząc obawy o trwałość odbicia gospodarczego po wiosennym lockdownie i wprowadzając nowe obostrzenia. Choć pełnego lockdownu żadne państwo europejskie na razie nie zamierza wprowadzać, to końcówka roku może być nerwowa. Sytuacja już znalazła odzwierciedlenie w zachowaniu indeksów.

Ale Covid-19 nie jest jedynym powodem niepokojów inwestorów. Skala zachorowań, choć ogromna, nie powoduje już takich reakcji jak wiosną, co pokazuje zachowanie giełd: nie ma mowy o takich załamaniach indeksów, jakie obserwowaliśmy w lutym i marcu. Co więcej, niektórzy analitycy z renomowanych banków inwestycyjnych sugerowali, że wiosenne załamanie indeksów nastąpiłoby także bez udziału koronawirusa. Pandemia rozpala jednak głowy inwestorów, czego najlepszym przykładem jest gwałtowna reakcja rynków na zakażenie Donalda Trumpa. Inwestorów niepokoi również wynik wyborów w USA – zwycięstwo Joe Bidena (w połowie października bardziej prawdopodobne niż reelekcja Donalda Trumpa) każe stawiać pytania o zmianę priorytetów w polityce gospodarczej USA nie tylko w kwestii stymulowania gospodarki czy zmian podatków, ale także jeśli chodzi o kluczową w ostatnich latach relację z Chinami. Tymczasem azjatycki gigant wydaje się być na razie jedynym zwycięzcą w 2020 roku – nie dość, że oficjalne dane mówią o powstrzymaniu pandemii w Państwie Środka, to jeszcze gospodarka w trzecim kwartale urosła tam o 5 proc. – wynik godny pozazdroszczenia, choć i tak niższy od tego, którego spodziewali się analitycy. Przemysł i eksport chiński mają się dobrze, gorzej z konsumpcją prywatną. Za to w Europie koronawirus uderzył z ogromną siłą: znów codziennie w Europie Zachodniej wykrywa się kilkadziesiąt tysięcy przypadków, a w Polsce, Czechach czy na Ukrainie bite są kolejne rekordy zakażeń, co oznacza, że Europa Środkowa nie przejdzie suchą stopą przez kryzys wywołany pandemią. Dodatkowe niepokoje w Europie wywołuje groźba twardego Brexitu – trochę zapomniany temat powrócił, bo groźba braku ustaleń co do współpracy gospodarczej między Wspólnotą a Wielką Brytanią może uderzyć w gospodarkę unijną osłabioną koronawirusem. Szybkie odbicie nastrojów i wyników gospodarczych, które notowaliśmy latem, odeszło już w niepamięć – wskaźniki nastrojów przedsiębiorców i konsumentów znów słabną. Gospodarkę czeka trudna zima, choć – mimo wszystko – chyba łatwiejsza niż wiosna, ponieważ nie powinny dotknąć nas ograniczenia w dostawach towarów, a firmy i służba zdrowia są jednak lepiej przygotowane od strony obostrzeń. No i rynki mają nadzieję, że na początku 2021 roku będzie dostępna szczepionka.

Tymczasem ostatnie tygodnie przyniosły niewielki spadek indeksów – zarówno szerokiego rynku, jak i branżowych. W ostatnich tygodniach warszawska giełda odstawała trochę od rynków zagranicznych, gdzie spadki były mniejsze, szczególnie na tle amerykańskich indeksów, wśród których S&P500 poszybował w okolice historycznych maksimów. W Polsce WIG 20 zanotował największy spadek, zaś najbardziej odporny na zawirowania okazał się subindeks nieruchomościowy, co jest pokłosiem nadal bardzo dobrej sytuacji deweloperów, głównie mieszkaniowych. Okazuje się, że wygranymi są te spółki, które mają szeroką ofertę gotową do sprzedania. Bez większego znaczenia pozostaje fakt przykręcania kurka z kredytami hipotecznymi, bo okazuje się, że fala gotówki przypłynęła na rynek mieszkaniowy z likwidowanych lokat, kompletnie nieatrakcyjnych dla osób szukających korzystnych opcji dla kapitału. Sytuację, nawet w obliczu nawrotu pandemii, poprawiają wrześniowe dane z rynku bankowego – wynika z nich, że po raz pierwszy od początku pandemii rynek kredytów hipotecznych drgnął i popyt wzrósł. Jeżeli nie będzie twardego lockdownu, to deweloperzy nadal mogą cieszyć się relatywnie dobrymi warunkami rynkowymi w najbliższych miesiącach. Nic więc dziwnego, że wypłaty dywidend zaniechane wiosną są obecnie realizowane przez niektórych deweloperów – dzieje się tak np. w przypadku Archicomu, którego akcjonariusze mają otrzymać 2,53 zł na akcję. Inny efekt wysokiej sprzedaży deweloperów – bez większych problemów pozyskują oni środki z emisji obligacji od funduszy dłużnych, które szukają ciekawych i rosnących biznesów. Emisję już przeprowadziły lub ją zapowiedziały m.in. spółki Ronson, Atal, Dom Development, Develia, Echo Investment i Marvipol.

Inaczej wygląda sytuacja budowlanki, która w obrazie całej gospodarki w sposób opóźniony odczuła skutki pandemii. W sierpniu branża zanotowała drugi raz z rzędu dwycyfrowy spadek, za którym nie stoją inwestycje publiczne realizowane w drogownictwie i kolejnictwie, ale mniejsze przedsięwzięcia prywatnych inwestorów. Tymczasem część firm szuka nowych możliwości rozwoju – dla Budimexu ciekawym segmentem rynkowym jest zagospodarowanie rynku utylizacji odpadów. Kusząca jest wysoka, sięgająca nawet 10 proc. rentowność, realizowana za pośrednictwem spółki zależnej FB Serwis, a motywacją mogą być zapowiadane zniesienia ograniczeń w budowie spalarni śmieci. Na rzecz rozwoju tej działalności budowlany gigant nie wyklucza wyjścia z segmentu mieszkaniowego, dla którego dostrzega kres możliwości rozwoju w ramach struktury grupy.

Sąsiedzi na plusie

Słabszą kondycję polskiej giełdy widać najlepiej na tle innych, choć mniejszych rynków regionu. Budapesztański BUX w ciągu ostatniego miesiąca zanotował 4-procentowy wzrost, a praski PX 50 – ponad 1-procentowy. Mimo to od początku roku wszystkie trzy indeksy notują podobną, ujemną stopę zwrotu – między 22 a 26 proc.

Kategorie