EN

W gruncie rzeczy

Zagięta strona
Marki, które wyszły z Polski, marki, których nigdy nie było w Polsce, niszowe, kultowe, azjatyckie, prime i luxury, wallmartowe i primarkowe, rodzinne, zaangażowane, polskie, boho, true vintage, basic, must have, krepdeszyn, 100 proc. poliester i polyester, lyocel i rayon – wszystko to można znaleźć w Internecie, na który pandemia nie wywarła swojego złowrogiego wpływu

Omnichannel z naciskiem na online, banery, emotikony, polityka prywatności i zwrotów. E-commerce kontra centra handlowe. Wirtualne second handy kontra nowa kolekcja co tydzień, obfitość pod hasłem recyklingu, slow life i zero waste. Stacjonarne sklepy wypadają przy tym jak sanatoria, tylko bez wieczorków towarzyskich.

Kurierzy śmigają, paczkomaty puchną, a miliony obywateli i rezydentów testują możliwości stania się stylową osobą za cenę od 8 zł za sztukę. Powstają ekscentryczne i lekko zmechacone looki, pomarańczowe kurtki łączą się ze spodniami w palmy, przyciasne swetry narzucane są na koszulki oversize, bomberki w feniksy dopełniają koszule w printy, neonowe paski podkreślają talie w sukienkach maksi. Metamorfozy napędzają boom na firmy kurierskie i paczkomaty, każdy klik rozwija sieć punktów odbioru i magazynowania tymczasowego. Rosną parki magazynowe, czynsze, marże, zyski netto oraz brutto, potężnieją hale, stacje cross dock zwiększają wydajność, a stopy zwrotu z inwestycji korzystnie spadają. Deweloperzy szukają lokalizacji pod city logistics i awansują dyrektorów ds. rozwoju i inwestycji. Europa drży z emocji, meliski z kokardką pędzą do Szczecina, a kurteczka z baskinką do Szklarskiej Poręby.

Gospodarka zastanawia się nad globalnymi zmianami klimatu. Transport i deweloperzy dążą do neutralności klimatycznej i wypełnienia postulatów zrównoważonego rozwoju, ale raczej nie będą nas nakłaniać do ograniczenia konsumpcji. Czy przynajmniej od dawania rzeczom drugiego życia spada emisja i zużycie zasobów? Za małe, za duże, zbyt żółte i drapie, może i świetne, ale NIE SPRAWDZIŁO SIĘ U MNIE – ciuchy po chwili ruszają dalej w drogę, pojawiają się w aplikacjach, portalach, komisach, na lumpach, wolumenach, w kontenerach i na globalnych wysypiskach. Zostaną zutylizowane, przerobione na czyściwo, przędzę, pojadą do Afryki, staną się składnikiem tworzyw kompozytowych i paliwem.

Nie wszystkie te scenariusze są bez sensu, jednak kupując i tak nie postępujemy najlepiej, choćby materiał i fason były eko, fair trade i na lata, a wszystkie zaangażowane strony sadziły lasy jak szalone i budowały wszędzie małą retencję.

Robiąc porządki w szafie, przypomniałam sobie, jak kiedyś zostałam odcięta od swojego bagażu i mieszkając w bałkańskim hostelu zmuszona byłam przez tydzień z kawałkiem posługiwać się dwiema koszulkami (jedna na dzień, druga do spania) i jednymi spodniami, piorąc je codziennie w umywalce. Po sześciu latach ciągle mam te rzeczy, chociaż rotacja w moich ciuchach na pewno jest większa od wzorowej. Podobno stawiając się w polskim więzieniu na odbycie wyroku, trzeba mieć ze sobą dwa zestawy ubrań. Jeden miałabym już gotowy, nad drugim musiałabym się zastanowić.

A gdyby przyszło mi uciekać ze swojego domu i kraju i czekać na pomoc na jakiejś granicy, na pewno zabrałabym jeszcze ze sobą ciepłą kurtkę i coś, czym mogłabym osłonić się od deszczu. Nawet jeśli wolałabym postawić w tym przypadku na emisję związaną z transportem do ogrzewanego, pełnego życzliwych osób budynku.

Kategorie