EN

"Bo to jest nasz wspólny cel"

Small talk
Konrad Płochocki z Polskiego Związku Firm Deweloperskich mówi krytycznie o propozycjach Polskiego Ładu i przychylnie o "lex deweloper", ponadto rekomenduje wakacje w Azji Środkowo-Wschodniej

Tomasz Cudowski: Z komentarzy, które płyną z Polskiego Związku Firm Deweloperskich, wynika, że nie jesteście specjalnymi miłośnikami rozwiązań proponowanych przez Polski Ład. Dlaczego?

Konrad Płochocki, wiceprezes zarządu i dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich: Chyba żaden z przedsiębiorców nie jest miłośnikiem zwiększania obciążeń podatkowych, które szykuje dla niego rząd, a Polski Ład uderza mocno w sektor nieruchomości, głównie sektor PRS, co martwi i mnie, i zrzeszonych w związku deweloperów. Proponowane wyłączenie amortyzacji mieszkań oznacza bowiem wyższe koszty i niższe zwroty z inwestycji, co z pewnością przełoży się na zahamowanie rynku najmu w Polsce, który obecnie przeżywa rozkwit. To dość zaskakujący zwrot w polityce rządu, bo – przypomnijmy – Narodowy Program Mieszkaniowy w 2016 roku zakładał, że remedium na braki mieszkań w Polsce jest silny rynek najmu. Jego rozwojowi miały służyć m.in. REIT-y, których tworzenie zostało zamrożone.

Tymczasem na rynku jest mnóstwo chętnych do inwestowania w PRS – zarówno osób prywatnych, jak i funduszy. Te ostatnie będą się musiały np. wynieść z Berlina i zainwestować gdzie indziej. Dlaczego nie w Polsce?

No właśnie, poziom pustostanów w sektorze mieszkań na wynajem w Berlinie wynosi niecały 1 proc., choć stawki najmu są kosmicznie wysokie, a stopy zwrotu stosunkowo niskie. W Polsce nadal znajdują się one na poziomie 4,5-5,5 proc., a więc zapewniają godziwy zysk. Polski Ład z obecnie proponowanymi rozwiązaniami na pewno zachwieje tym rynkiem. Z kolei na przykład Portugalia oferuje inwestorom prywatnym i instytucjonalnym idealne warunki, m.in. brak podatku katastralnego i pakiet Golden Visa, który ułatwia kwestie pobytowe łącznie z uzyskaniem obywatelstwa. No i olbrzymi ruch turystyczny przez cały rok.

Jesteście za to orędownikami ustawy „lex deweloper”, przeciwko której przetoczyła się fala protestów.

Protesty były przeciwko pierwotnemu kształtowi ustawy, zgodnie z którym rada miasta nie miała możliwości wstrzymania projektu deweloperskiego. Na szczęście zapisy te uległy zmianie i obecnie wyłącznie projekt zaakceptowany przez radnych ma szansę na realizację. Ustawę uzupełnia także instrukcja prezydenta Warszawy, która nakazuje deweloperom przekazanie 2,5 proc. PUM na rozwój usług edukacyjnych. Muszą oni także przeprowadzić dodatkowe konsultacje społeczne. Braliśmy właśnie udział w konsultacjach prowadzonych przez Grupo Lar w sprawie projektu mieszkaniowego na Saskiej Kępie – wypadły wzorowo, co potwierdza fakt, że interesy mieszkańców i dewelopera da się pogodzić. „Lex deweloper” umożliwia także przełamywanie monokultur w zagospodarowaniu przestrzeni miejskiej. Dotychczas obserwowaliśmy je np. na warszawskim Służewcu, zaś obecnie Echo Investment realizuje tam wielofunkcyjny kompleks, a przy okazji buduje szkołę i odnawia gruntownie dwa parki. Przykład projektów miastotwórczych np. na Woli pokazuje, że są one nie tylko bardzo użyteczne dla okolicznych mieszkańców, ale wpływają także znacząco na wzrost cen nieruchomości w sąsiedztwie.

Co jeszcze ostatnio zajmuje Polski Związek Firm Deweloperskich?

Coraz częściej jesteśmy proszeni o mediację między deweloperami i władzami miasta w kwestii obciążania tych pierwszych obowiązkami na rzecz rozbudowy infrastruktury publicznej. Głównie chodzi o budowę nowych dróg, choć nie tylko. To prawda, że samorządy bardzo ucierpiały wskutek działania pandemii, a dodatkowo szykują się na efekty Polskiego Ładu, ale obserwujemy niebezpieczne zjawisko, jakim jest coraz powszechniejsze przerzucanie finansowania inwestycji publicznych na inwestorów prywatnych. Deweloperzy też mierzą się z wieloma przeciwnościami losu, do jakich należy m.in. wzrost kosztów materiałów budowlanych czy problemy kadrowe, a tymczasem słyszą od gminy: „OK, dostaniecie pozwolenie na budowę, jeśli zbudujecie nową drogę dojazdową, a dodatkowo jeszcze to i to, i to…”. Tego typu mediacje prowadzi sześć oddziałów PZFD, bo związek intensywnie się rozwija – w przyszłym roku będziemy świętować 20-lecie. Choć wywodzimy się z segmentu mieszkaniowego, pozyskujemy coraz więcej deweloperów realizujących projekty komercyjne – to także olbrzymi sukces, bo potwierdza naszą skuteczność w reprezentowaniu członków PZFD w rozmaitych sytuacjach.

Wakacje letnie miałeś pracowite, ale podobno odbijasz sobie zimą.

Tak, od lat po Bożym Narodzeniu pakuję plecak i uciekam z grupą znajomych w ciepłe kraje, przeważnie do Azji Środkowo-Wschodniej. Często plan podróży jest nakreślony jedynie z grubsza, a bilet kupujemy w jedną stronę. Najbardziej szaloną wyprawę przeżyłem w roku 2018, pokonując w dwa tygodnie 3 tys. km rikszą spalinową i po drodze zbierając fundusze na cel charytatywny. W tym roku też planujemy coś spektakularnego.

Kategorie