Letni powiew optymizmu
Raport giełdowyZ drugiej strony, nieco lepsze nastroje na giełdach mogą być wynikiem odreagowania po wiosennych zniżkach indeksów na całym globie. Inflacja daje się we znaki zarówno w USA i w strefie euro, jak i na rynkach wschodzących, a banki centralne podnosząc stopy procentowe chcą ograniczyć gospodarkom ilość pieniądza – także tego, który – wskutek ekstremalnie ekspansywnej polityki monetarnej ostatnich lat – przyczynił się do zwyżek indeksów w środowisku pandemii i do problemów z łańcuchami dostaw. Ostatnie lata pokazały, że gospodarka była w stanie poradzić sobie z pandemią i lockdownami, więc może i okres podwyższonej inflacji nie będzie źródłem znaczącego spowolnienia gospodarczego. Takie nadzieje stały prawdopodobnie za wakacyjnym odbiciem na giełdach w USA i Europie. Twarde dane gospodarcze sugerują, że proces zacieśnienia polityki pieniężnej poprzez podwyżki stóp procentowych jeszcze się nie zakończył (inflacja w USA jest najwyższa od ponad 40 lat i zbliża się do 10 proc., podobnie jak w strefie euro), a spowolnienie gospodarcze następuje powoli. Szczególnie dane o rynku pracy (poziom bezrobocia i wzrost płac) sugerują, że proces zbijania inflacji może być długotrwały. Prognozy banków inwestycyjnych, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i wskaźniki koniunktury jasno pokazują kierunek – gospodarki na całym świecie zwalniają.
W tej sytuacji odbicie indeksów w lipcu to zapewne głównie zasługa lepszych nastrojów wywołanych nieco spokojniejszą reakcją amerykańskiego banku centralnego, który podnosi stopy procentowe wolniej od oczekiwań. Ale faktem jest, że dwa kwartały z rzędu amerykańska gospodarka się kurczy, niemiecka – stoi w miejscu, a jedynie południowoeuropejska cieszy się jeszcze niewielkim wzrostem. Analitycy wieszczą dalsze spadki po wakacyjnym odbiciu, które mogą potrwać do początku 2023 roku i to niezależnie od tego, czy mówimy o giełdach USA, państw strefy euro czy rynków wschodzących, takich jak polski ze swoim WIG-iem. Pierwszy miesiąc wakacji przyniósł na razie dużą zmienność na polskiej giełdzie, której bilans był jednak dodatni – WIG i WIG 20 zyskały odpowiednio 4 i 3 proc., a WIG-BUD – ponad 6 proc. Indeks spółek budowlanych notuje też bardzo dobry wynik licząc od początku roku – stracił zaledwie 3 proc., podczas gdy WIG – ponad 20 proc. Końcówka czerwca i lipiec były słabsze dla WIG-Nieruchomości, któremu we znaki dają się zapewne słabnące perspektywy mieszkaniówki – droższe kredyty i spowolnienie gospodarcze przekładają się bowiem na słabsze wyniki sprzedaży mieszkań. Z zestawienia „Parkietu” wynika, że deweloperzy notowani na GPW łącznie sprzedali o ponad 40 proc. mieszkań mniej niż rok wcześniej, co tylko częściowo można tłumaczyć wysoką bazą z rekordowego pod względem sprzedaży roku 2021. To czwarty kwartał z rzędu, gdy sprzedaż spada (w ujęciu rocznym). Wobec coraz niższego popytu na kredyty hipoteczne (w czerwcu spadek liczby umów wyniósł 55 proc., pod względem wartości – 52 proc.) deweloperzy liczą na nabywców z gotówką i fundusze PRS, ale oba te źródła popytu też mają swoje ograniczenia. I choć w lipcu w największych miastach sprzedaż (według serwisu Tabelaofert.pl) wzrosła w ujęciu miesięcznym, to był to raczej efekt licznych promocji i rabatów stosowanych przez deweloperów, a nie długotrwałe odbicie. I choć plany sprzedażowe na rok 2022 są rewidowane, to deweloperzy nie oczekują spadku cen, ani nie planują obniżek marży.
Branża budowlana też musi się liczyć się ze skutkami spowolnienia, również w inwestycjach infrastrukturalnych. Budimex wyliczył, że w ciągu trzech lat wartość publicznych przetargów infrastrukturalnych obniżyła się z 35 mld zł do 26 mld zł i nie ma pewności, że dalej nie będzie się kurczyć. Wiele przetargów ma niedoszacowane kosztorysy, odwołuje się inwestycje budowlane w gazownictwie i energetyce oraz całym sektorze prywatnym. Zdaniem budowlanego potentata, jedynie branża magazynowo-logistyczna ma szansę na utrzymanie tempa rozwoju z ostatnich lat, dlatego Budimex planuje: po pierwsze – wyjście za granicę (na Słowację oraz do Czech i Niemiec), a po drugie – rozwój w obszarze farm wiatrowych i sieci zasilających pojazdy elektryczne. W energetyce wiatrowej swoich szans upatruje także jeden z największych graczy wśród wykonawców inwestycji w OZE, należąca do Erbudu spółka Onde – chce ona także budować wiatraki na własny rachunek, dywersyfikując w ten sposób źródła przychodów grupy. Zarząd nie wyklucza także rozwoju poprzez przejęcia, szczególnie na rynku niemieckim. (Mir)