Zakupy blisko domu
Powierzchnie handlowe i rozrywkoweOd kilku ostatnich lat do łask wracają małe sklepy, w których można szybko i blisko domu kupić artykuły pierwszej potrzeby. Duże sieci handlowe mimo obniżania cen nie zdołały wyeliminować sprzedaży osiedlowej. Według danych Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, prawie 60 proc. rynku przypada na sklepy z polskim kapitałem, a tylko 40 proc. należy do sieci zagranicznych. Potencjał tego rynku coraz częściej dostrzegają deweloperzy. - Inwestycje w obiekty typu convenience, szczególnie takie, których powierzchnia nie przekracza 5 tys. mkw., to świetny pomysł dla nowych graczy, ale także dla doświadczonych deweloperów, którzy dzięki takim projektom zdywersyfikują swój portfel - mówi Karina Kreja, associate director w CBRE.
Ambitne plany
- Nasza firma ma bardzo duże doświadczenie w budowaniu sieci handlowych. Stworzyliśmy trzy duże ogólnokrajowe projekty, którymi były: Eurocash, Biedronka i Żabka. Na podstawie tego doświadczenia, narodził się pomysł budowy sieci miejsc handlowych dla operatorów detalicznych. Przez 2,5 roku prowadziliśmy badania rynku, które pozwoliły na wypracowanie koncepcji Czerwonej Torebki. Podobne sieci istnieją już chociażby w USA, ale my musieliśmy dostosować projekt do realiów polskich - mówi Ireneusz Kazimierczyk, który w ciągu najbliższych dziesięciu lat planuje postawić aż 1,95 tys. Czerwonych Torebek, czyli małych centrów handlowych, zlokalizowanych na dużych osiedlach mieszkaniowych, przy głównych szlakach komunikacyjnych oraz w ważnych obszarach handlowo-usługowych średniej wielkości miast. Pierwsza Czerwona Torebka została otwarta w lipcu tego roku w Żorach. Deweloper planuje już postawienie kolejnej w tym mieście.
- Nie boimy się inwestycji w małych miastach. Nasza 20-letnia historia dowiodła, że Polska po transformacji jest krajem, w którym bardzo silną pozycję ma cały czas jej część powiatowa. Ktoś kto koncentruje się w biznesie jedynie na aglomeracjach powyżej 100 tys. mieszkańców, popełnia błąd. Obecnie około 6 mln konsumentów mieszka w miastach od 30 tys. do 100 tys. mieszkańców. Dzisiejsze sklepy sieciowe i wielkoformatowe nie wygrały z drobnym handlem. Nasza idea to sklepy do szybkich, wygodnych zakupów typu convenience - dodaje Ireneusz Kazimierczyk, prezes zarządu spółki Czerwona Torebka. Obecnie w różnej fazie realizacji jest 70 obiektów. Jesienią planowane jest otwarcie czterech centrów, a do końca tego roku jeszcze 40! Jak w tak krótkim czasie wybudować tyle obiektów handlowych? Umożliwia to sprowadzona z Nowej Zelandii technologia produkcji lekkich modułów stalowych, z których będą montowane budynki. Każda z "kostek" będzie miała 60 mkw. Będzie je można łączyć tak, by najemcy mogli wynajmować większą lub mniejszą powierzchnię. Projekty składać się będą maksymalnie z 25-30 modułów. Fabryka w jeden wieczór jest w stanie wyprodukować tyle ?kostek", by powstało z nich jedno centrum handlowe. Montaż modułów trwa około dwóch tygodni. Inwestycje tego typu nie wymagają również dużych działek. Podczas gdy dla tradycyjnego obiektu absolutne minimum to 5 tys. mkw., dla Czerwonych Torebek wystarczą grunty o powierzchni około 3 tys. mkw.
Platforma dla handlu
Deweloper chce też wprowadzić nowy system najmu powierzchni. Idea Czerwonych Torebek zakłada platformę handlu detalicznego, na bazie której najemcy będą mogli tworzyć nowe sieci sklepów w ramach powstającej struktury. - Nasza oferta jest odpowiednia zarówno dla pojedynczych sklepów, jak i takich najemców, którzy chcą tworzyć sieci. Staramy się tak dobierać "bukiet najemców", by w Czerwonych Torebkach swoje miejsce znaleźli lokalni przedsiębiorcy prowadzący na przykład sklepy mięsne, które istnieją już długo na tamtejszym rynku i są na nim rozpoznawalne. Projekt jest skierowany również do firm, które prowadzą sieci franczyzowe, a także do spółek, które chcą stworzyć duże sieci lokalnych sklepików - mówi Ireneusz Kazimierczyk. Spółka podpisała już kilkanaście umów z podmiotami, które w ramach platformy stworzą co najmniej 10 sklepów. Sieć poznańskich kwiaciarni Flora 3000 podpisała umowę na wynajem powierzchni aż w 46 obiektach. Wynajęte przez spółkę lokale składać się będą z jednego modułu, czyli powierzchni 60 mkw. Umowy podpisały również kawiarnio-cukiernio-piekarnie Małpka Cafe, przedstawiciele sklepów mięsnych: spółka Staropolskie Wędliny, CONFIS, JANETA, czy Mix Electronics. Deweloper Czerwonych Torebek zapewnia, że czynsze oferowane w ramach struktury są znacznie niższe niż w tradycyjnych sklepach. - Jeśli ktoś chce być numerem jeden w swojej dziedzinie to w ciągu dwóch, trzech lat to osiągnie, ponieważ w tym czasie jesteśmy w stanie dostarczyć na rynek 400 takich punktów - zapewnia Ireneusz Kazimierczyk.
Wątpliwości, czy w małych centrach handlowych znajdzie się miejsce dla lokalnych przedsiębiorców ma jednak Karina Kreja z CBRE. - Jeśli mówimy o projektach należących do instytucjonalnych podmiotów, to komercjalizują swoje projekty planując ewentualną sprzedaż takich sieci. Przy procesie sprzedaży trzeba wykazać się dużą przejrzystością, dlatego też takie spółki zawsze chętniej wybiorą znanych im, dużych i pewnych najemców. Miejsca dla lokalnych inicjatyw w tego typu obiektach nie będzie dużo, bo profesjonalni deweloperzy będą się kierowali zasadą 80:20, przeznaczając mniej niż 20 proc. powierzchni najmu markom słabo rozpoznawalnym i podmiotom niezależnym - mówi.
Konkurencja nie śpi
Plan na stworzenie sieci galerii typu convenience ma również Grupa Dekada (do niedawno działająca pod nazwą Grupa Foren). Jest jednak kilka zasadniczych różnic między tymi projektami. Po pierwsze skala. Docelowo centrów Dekada ma być co najmniej dziesięć w miastach o strefie zasięgu około 40-50 tys. mieszkańców. Mimo że mają to być obiekty lokalne, ich powierzchnia wynosić będzie nawet 10 tys. mkw. Centra budowane będą metodą tradycyjną, co wydłuży procesu budowlany. Dekada ma również odmienne podejście do tematu mix. Tu dominować mają duże sieci, jak Tesco, Rossmann, Empik czy CCC. Mimo że w centrach tych czynsze będą co najmniej o 30 proc. niższe niż w obiektach tradycyjnych, prezes spółki nie ma złudzeń, że ściągnie przedsiębiorców lokalnych. - Jest duża różnica między wyobrażeniami lokalnych najemców co do wysokości czynszu a kosztami poniesionymi na budowę. Od kilku lat zanika ruch na ulicach handlowych, co stwarza kłopoty małym sklepom. Mimo wszystko jednak nie stać ich na płacenie czynszu w galeriach i boją się, że przeniesienie biznesu nie wypali - mówi Aleksander Walczak, prezes zarządu spółki Dekada Realty. Otwarto już Dekady w Myślenicach i Skierniewicach. Kolejne obiekty będą otwierane w Sieradzu, Żyrardowie, Olsztynie, Krakowie, Rypinie, Grójcu i Nowym Targu. Dostarczą na te rynki łącznie około 30 tys. mkw. powierzchni handlowej.