Zaproszenie od Łukaszenki
Białoruś, traktowana dziś jak czarna dziura w środku Europy, powoli otwiera się na zagranicznych inwestorów mimo to za kilka lat może być jednym z najdynamiczniej rozwijających się rynków w Europie Środkowo-Wschodniej. Warto będzie wówczas mieć tu własny przyczółek do prowadzenia ekspansji. O raczkującej branży nieruchomości i budownictwa na Białorusi rozmawiamy z Michaiłem Abramczukiem, pierwszym zastępcą Ministra Architektury i Budownictwa Republiki Białoruskiej
Emil Górecki, „Eurobuild CEE”: Co jest największą barierą w rozwoju branży budowlanej i nieruchomościowej na Białorusi?
Michaił Abramczuk, pierwszy zastępca Ministra Architektury i Budownictwa Republiki Białorusi: Odpowiedź jest prosta. Przeszkodą jest to, że mimo wielkich inwestycji, brakuje nam możliwości ich wykorzystania. Nie wystarcza nam cementu, budujemy więc trzy nowe fabryki, które będą go produkować. Modernizujemy wszystkie kombinaty, zajmujące się budową mieszkań, dążymy do zwiększenia produkcji cegły. Jednak potrzeby, jakie mamy w kraju, wciąż jeszcze przewyższają możliwości. Potencjał naszego kraju jest ogromny. Istnieje przeświadczenie, że Białoruś nie patrzy przychylnym okiem na zagranicznych inwestorów. Jednak obserwujemy pewne otwarcie.
Oczywiście chcemy przyciągać zagranicznych inwestorów. Ostatnio przekazaliśmy zagranicznym firmom trzy działki pod budowę fabryk cementu. Na nasz rynek wchodzą firmy z obcym kapitałem, które będą lokować własne inwestycje. Jedna z nich planuje modernizację starego zakładu produkcyjnego i budowę trzech linii do produkcji szkła. Staramy się przyciągać zagraniczne podmioty, nie zamykamy naszego rynku. To jest szansa dla całego przemysłu, nie tylko związanego z branżą budowlaną.
Czy są jakieś ograniczenia dla zagranicznych firm, które chciałyby wejść na białoruski rynek? Jakie problemy mogą one napotkać?
Nie ma takich ograniczeń. Jeszcze niedawno w każdym przedsiębiorstwie 51 proc. udziałów musiało należeć do Białorusinów, a jedynie 49 proc. mogło przypadać na podmiot zagraniczny. Teraz te zasady zostały zliberalizowane, wprowadziliśmy wiele przepisów, ułatwiających prowadzenie działalności gospodarczej. Na przykład: niedługo jedna z polskich firm produkujących drzwi zacznie budować swoją fabrykę w Mohylewie.
Który kraj jest najważniejszym partnerem zagranicznym Białorusi w budownictwie?
Oczywiście, Rosja. To był zawsze nasz najważniejszy partner, od dawna mamy bliskie stosunki gospodarcze. Na kolejnych miejscach są Ukraina i Polska. W zeszłym roku wspólnie z firmą Budimex wybudowaliśmy przejście graniczne Kozłowicze II. Mamy też duże kontrakty na dostarczanie materiałów budowlanych. Przez pierwsze cztery miesiące bieżącego roku wysłaliśmy do Polski produkty o wartości 3 mln dolarów. Natomiast Polacy są dla nas dostawcami materiałów wykończeniowych. Dziś jeszcze nie mamy na swoim rynku własnych fabryk, dlatego sprowadzamy te towary od najbliższego sąsiada, czyli z Polski.
Stosunki polityczne między Białorusią i Unią Europejską nie są najlepsze, ale powiązania gospodarcze często opierają się na innych zasadach. Czy rzeczywiście stosunki ekonomiczne Białorusi z Polską, Węgrami czy Rumunią układają się lepiej niż polityczne?
Nie zajmuję się polityką, więc trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Wydaje się, że w dziedzinie gospodarki praktycznie nie ma takich problemów. Myślę, że stosunki polityczne powoli zaczynają się regulować, co pozytywnie wpływa na gospodarkę. Zawsze było naszym krajom blisko do siebie.
W jakich przedsięwzięciach zagraniczne firmy mogą brać udział z największą obustronną korzyścią? Jakie są największe potrzeby branży na Białorusi?
Mamy w ministerstwie opracowany wykaz projektów, w których mogą brać udział zagraniczne firmy. Czego najbardziej potrzebujemy? Pieniędzy i materiałów. Niezbędne są inwestycje w przemysł cementowy. To jest towar deficytowy nie tylko u nas, ale i na Ukrainie, w Polsce i w innych krajach. Chcemy w przyszłości być dostawcą tego materiału.
Jak będzie wyglądał w przyszłości rynek budowlany i nieruchomościowy na Białorusi? Czy kraj pójdzie drogą wyznaczoną przez Polskę, Węgry, Ukrainę, czy raczej poszuka własnej ścieżki rozwoju?
Już dziś wiele rosyjskich firm lokalizuje u nas swoje inwestycje. Nie ma tu tak wielu graczy z Zachodu i to jest istotna różnica, która wyznacza trend rynku. W Rosji działa wiele silnych podmiotów z własnym kapitałem, które są zainteresowane także Białorusią. Ale zaczynają się tu pojawiać również firmy z terenów naszych pozostałych sąsiadów, jak Polska, Litwa czy kraje nadbałtyckie. Nasza baza prawna jest przygotowana na ich przyjęcie, a rynek ich potrzebuje. ν