Prowadzenie inwestycji nieruchomościowych jest coraz droższe: trudniej o uzyskanie kredytu zarówno na budowę, jak i na zakup mieszkania czy obiektów komercyjnych. Bankowcy uspokajają, że ostrzejsza polityka kredytowa banków to efekt rosnących stóp procentowych, a nie rozlewającego się kryzysu w Stanach Zjednoczonych. Czy rzeczywiście?Gospodarkę Stanów Zjednoczonych w 2001 r. dotknął kryzys związany z przesza-cowaniem wartości rynku nowych technologii. Odtąd Amerykanie zaczęli inwestować w coś namacalnego – w nieruchomości. Sprzyjało temu obniżanie stóp procentowych przez Federalny Bank Centralny. Z poziomu 6,5 proc. w 2001 r. spadły one do 1 proc. w 2005 roku. Zwiększał się popyt na kredyty hipoteczne, więc banki poluzowały kryteria ich udzielania. Odsetek tzw. ryzykownych kredytów gwałtownie wzrastał. Eks-perci żartowali, że w szczytowym 2005 r. głównym bankowym kryterium przyznania kredytu był wyczuwalny u klienta puls. Obecnie jednak co