Jolanta Nowakowska-Zimoch po godzinach
Nagrody Eurobuild Awardsschedule 05 listopada 2018
Eurobuild CEE
Jolanta Nowakowska-Zimoch, partner w kancelarii Greenberg Traurig
1 / 1
POLSKA Jolanta Nowakowska-Zimoch, partner w kancelarii Greenberg Traurig, została nominowana przez redakcję magazynu "Eurobuild CEE" w kategorii Osobowość Roku w konkursie Eurobuild Awards. Czy chcecie się dowiedzieć, jak trafiła do świata nieruchomości, kogo podziwia z tej branży, z kim się przyjaźni i gdzie ją można spotkać na plackach po szwajcarsku? Jeśli tak, to przeczytajcie rozmowę z szefową działu nieruchomości w kancelarii Greenberg Traurig. W najbliższych dniach, jeszcze przed wyborem Osobowości Roku, zdradzimy szczegóły z życia prywatnego pozostałych nominownych do tego wyróżnienia. Kto zdobędzie tytuł Osobowości Roku okaże się podczas Gali Eurobuild Awards 5 grudnia.
"Eurobuild CEE": Jak trafiła Pani do branży nieruchomości?
Jolanta Nowakowska-Zimoch, partner w kancelarii Greenberg Traurig: Jak często w życiu bywa: przez przypadek. Byłam już kilka lat adwokatem. Prowadziłam różne sprawy, ale przede wszystkim zajmowałam się obroną w procesach karnych. Nieskromnie powiem, że z pewnymi sukcesami. Paradoksalnie, to spowodowało, że podjęłam decyzją o zmianie specjalizacji. W tym czasie w Polsce istniała już mafia i zaczęły się pierwsze sprawy karne przestępczości zorganizowanej. Mafia uważnie przyglądała się adwokatom i próbowała ze sobą związać niektórych z nich. Uznałam, że jako młoda, wybijająca się adwokatka mogę stać się obiektem jej zainteresowania i otrzymam ofertę „nie do odrzucenia”. Zajęłam się nieruchomościami; pierwsze nabycia dla klientów kamieniczek na Nowym Świecie, rozwinięcie praktyki, wreszcie likwidacja własnej kancelarii i przejście do pierwszej zagranicznej – Cameron McKenna. Tam praca ze Stevenem Shone, Małgosią Pietrzak-Paciorek i Pawłem Dębowskim – byliśmy prawdziwym „dream team”.
Ktogo z branży nieruchomości podziwia Pani najbardziej? Dla mnie ikoną rynku nieruchomości był i jest David Mitzner. Ne tylko z powodu jego osiągnięć w tej dziedzinie, ale przede wszystkim ze względu na niezwykłą osobowość, determinację, ambicję, dążenie do celu, a przy tym – co nie jest cechą wszystkich liderów – dostrzeganie spraw konkretnych ludzi. No i ta fantastyczna pamięć, którą nas zaskakiwał oraz optymizm – pomimo wszystkiego, co Go w życiu spotkało. Pamiętam uroczystość 100-lecia Jego urodzin. Stałam w długiej kolejce do składania życzeń. Pan David pamiętał nas wszystkich z imienia. A potem, kiedy uznaliśmy, że chyba już czas uwolnić Jubilata od naszej obecności ze względu na późną porę, Starszy Pan wziął mikrofon i powiedział, że chyba nie mamy zamiaru wychodzić, kiedy jeszcze jest szampan i możemy wypić za jego zdrowie. To sytuacja z gatunku takich, które się zapamiętuje na zawsze.
Co uważa Pani za swój największy dotychczasowy sukces zawodowy? Chyba to, że udało mi się uzyskać zaufanie i klientów i kolegów, z którymi po tej samej, a czasem po przeciwnych stronach transakcji pracujemy od lat.
Co było Pani największym niepowodzeniem? To była straszna wpadka: zmieniające się przepisy, przeoczenie przez wszystkich jednej z koniecznych przesłanek i – w konsekwencji – nieważna transakcja. Minęło wiele lat. Obiekt zmienił już kilku właścicieli i nikt nigdy nie dopatrzył się tego błędu. Dziś już wszystko jest ok. Oczywiście poza tym, co tkwi w mojej pamięci. Błędem nie do wybaczenia. Ale warto trzymać się znanej zasady – tylko ci, którzy nic nie robią, nie popełniają błędów. Ważne, żeby mieć świadomość swoich błędów i całe życie się uczyć.
Co udało się wnieść Pani do polskiego społeczeństwa poprzez swoją działalność biznesową? Uczestnicząc w dziesiątkach transakcji przez te wszystkie lata w jakimś stopniu miałam wpływ na kształtowanie się praktyki transakcyjnej na polskim rynku nieruchomości z pożytkiem dla klientów. Na przekonanie prawników, że nie wystarczy, nawet doskonała, znajomość przepisów. Trzeba bowiem interesować się wieloma dziedzinami, aby być partnerem klienta i brać odpowiedzialność za podejmowane decyzje. Do tego potrzebne jest doświadczenie zawodowe i życiowe oraz znajomość rynku i ludzi. Do tego umiejętność poszukiwania skutecznych sposobów na wychodzenie z kryzysu, a nie walka za wszelką cenę i pogłębianie sytuacji kryzysowych. Zrozumienie, że wszyscy spotykamy się po to, żeby doprowadzić do skutecznego zakończenia transakcji. I żeby każdy czuł, że w jakiejś części to także jego sukces. To jest trudne, czasem bardzo, bo trzeba umieć rezygnować z własnych ambicji. Ale dla mnie bycie liderem to nie to samo, co narzucanie własnego zdania.
Jakie są Pani najbliższe plany zawodowe? Tajemnica zawodowa obowiązuje…
Który budynek jest Pani ulubionym i dlaczego? Pytanie dotyczy zapewne budynków komercyjnych, bo to nasza branża. Ale nie – mój ulubiony budynek to prześliczna klasycystyczna kamienica przy ul. Mokotowskiej, na którą wyjeżdża się wprost z ulicy Chopina. Jeżdżę tamtędy od lat i to cud, że jeszcze nie spowodowałam wypadku, bo zawsze „wgapiam się” w nią, podziwiając każdy detal. Oprócz niej lubię budynki Biblioteki Uniwersyteckiej i Sądu Najwyższego.
Którą z żyjących osób podziwia Pani i dlaczego? Nie mam „takiego idealnego bohatera”. Wielu ludzi mnie fascynuje, interesuje, podziwiam ich zachowanie, intelekt, znajomość świata. Ludzi w liczbie mnogiej. Jednej osoby nie potrafię wskazać.
Z którą postacią historyczną identyfikuje się Pani w największym stopniu?
Osobą, z którą nie tyle się identyfikuję, ale którą wyjątkowo podziwiam, jest zmarły profesor Władysław Bartoszewski. Powtarzam sobie jego życiowe motto: „warto być przyzwoitym”.
Jaki ma Pani pomysł na doskonały dzień?
Stwierdzenie wieczorem, że nie był to dzień stracony, że coś wniósł w moje życie. Jestem uzależniona od tego, żeby coś się działo.
Czy ma Pani ulubioną restaurację? Od lat, mimo tego, że powstaje w Warszawie mnóstwo restauracji i co jakiś czas ulegamy z Marcinem, moim mężem, chwilowym fascynacjom, to zawsze wracamy do Dyspensy – ja na placki po szwajcarsku ze śmietaną, a Marcin na mielone – obie potrawy najlepsze na świecie.
Kto jest Pani najbliższym przyjacielem i dlaczego? Przyjaciółka od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Jesteśmy jak niebo i ziemia – tak różne. Cudowna osoba, która zawsze mnie wysłucha i „sprowadzi na ziemię” kiedy trzeba. A ja zawsze mam świadomość, że jestem dla Niej ważna.
Jakiej cechy najbardziej nie znosi Pani u innych? Obłudy i zawiści – w takich sytuacjach zero tolerancji.
Jak chciałaby Pani zostać zapamiętana? Bycie zapamiętanym – to bardzo dużo. I nie jest to kokieteria z mojej strony.
Ktogo z branży nieruchomości podziwia Pani najbardziej? Dla mnie ikoną rynku nieruchomości był i jest David Mitzner. Ne tylko z powodu jego osiągnięć w tej dziedzinie, ale przede wszystkim ze względu na niezwykłą osobowość, determinację, ambicję, dążenie do celu, a przy tym – co nie jest cechą wszystkich liderów – dostrzeganie spraw konkretnych ludzi. No i ta fantastyczna pamięć, którą nas zaskakiwał oraz optymizm – pomimo wszystkiego, co Go w życiu spotkało. Pamiętam uroczystość 100-lecia Jego urodzin. Stałam w długiej kolejce do składania życzeń. Pan David pamiętał nas wszystkich z imienia. A potem, kiedy uznaliśmy, że chyba już czas uwolnić Jubilata od naszej obecności ze względu na późną porę, Starszy Pan wziął mikrofon i powiedział, że chyba nie mamy zamiaru wychodzić, kiedy jeszcze jest szampan i możemy wypić za jego zdrowie. To sytuacja z gatunku takich, które się zapamiętuje na zawsze.
Co uważa Pani za swój największy dotychczasowy sukces zawodowy? Chyba to, że udało mi się uzyskać zaufanie i klientów i kolegów, z którymi po tej samej, a czasem po przeciwnych stronach transakcji pracujemy od lat.
Co było Pani największym niepowodzeniem? To była straszna wpadka: zmieniające się przepisy, przeoczenie przez wszystkich jednej z koniecznych przesłanek i – w konsekwencji – nieważna transakcja. Minęło wiele lat. Obiekt zmienił już kilku właścicieli i nikt nigdy nie dopatrzył się tego błędu. Dziś już wszystko jest ok. Oczywiście poza tym, co tkwi w mojej pamięci. Błędem nie do wybaczenia. Ale warto trzymać się znanej zasady – tylko ci, którzy nic nie robią, nie popełniają błędów. Ważne, żeby mieć świadomość swoich błędów i całe życie się uczyć.
Co udało się wnieść Pani do polskiego społeczeństwa poprzez swoją działalność biznesową? Uczestnicząc w dziesiątkach transakcji przez te wszystkie lata w jakimś stopniu miałam wpływ na kształtowanie się praktyki transakcyjnej na polskim rynku nieruchomości z pożytkiem dla klientów. Na przekonanie prawników, że nie wystarczy, nawet doskonała, znajomość przepisów. Trzeba bowiem interesować się wieloma dziedzinami, aby być partnerem klienta i brać odpowiedzialność za podejmowane decyzje. Do tego potrzebne jest doświadczenie zawodowe i życiowe oraz znajomość rynku i ludzi. Do tego umiejętność poszukiwania skutecznych sposobów na wychodzenie z kryzysu, a nie walka za wszelką cenę i pogłębianie sytuacji kryzysowych. Zrozumienie, że wszyscy spotykamy się po to, żeby doprowadzić do skutecznego zakończenia transakcji. I żeby każdy czuł, że w jakiejś części to także jego sukces. To jest trudne, czasem bardzo, bo trzeba umieć rezygnować z własnych ambicji. Ale dla mnie bycie liderem to nie to samo, co narzucanie własnego zdania.
Jakie są Pani najbliższe plany zawodowe? Tajemnica zawodowa obowiązuje…
Który budynek jest Pani ulubionym i dlaczego? Pytanie dotyczy zapewne budynków komercyjnych, bo to nasza branża. Ale nie – mój ulubiony budynek to prześliczna klasycystyczna kamienica przy ul. Mokotowskiej, na którą wyjeżdża się wprost z ulicy Chopina. Jeżdżę tamtędy od lat i to cud, że jeszcze nie spowodowałam wypadku, bo zawsze „wgapiam się” w nią, podziwiając każdy detal. Oprócz niej lubię budynki Biblioteki Uniwersyteckiej i Sądu Najwyższego.
Którą z żyjących osób podziwia Pani i dlaczego? Nie mam „takiego idealnego bohatera”. Wielu ludzi mnie fascynuje, interesuje, podziwiam ich zachowanie, intelekt, znajomość świata. Ludzi w liczbie mnogiej. Jednej osoby nie potrafię wskazać.
Z którą postacią historyczną identyfikuje się Pani w największym stopniu?
Osobą, z którą nie tyle się identyfikuję, ale którą wyjątkowo podziwiam, jest zmarły profesor Władysław Bartoszewski. Powtarzam sobie jego życiowe motto: „warto być przyzwoitym”.
Jaki ma Pani pomysł na doskonały dzień?
Stwierdzenie wieczorem, że nie był to dzień stracony, że coś wniósł w moje życie. Jestem uzależniona od tego, żeby coś się działo.
Czy ma Pani ulubioną restaurację? Od lat, mimo tego, że powstaje w Warszawie mnóstwo restauracji i co jakiś czas ulegamy z Marcinem, moim mężem, chwilowym fascynacjom, to zawsze wracamy do Dyspensy – ja na placki po szwajcarsku ze śmietaną, a Marcin na mielone – obie potrawy najlepsze na świecie.
Kto jest Pani najbliższym przyjacielem i dlaczego? Przyjaciółka od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Jesteśmy jak niebo i ziemia – tak różne. Cudowna osoba, która zawsze mnie wysłucha i „sprowadzi na ziemię” kiedy trzeba. A ja zawsze mam świadomość, że jestem dla Niej ważna.
Jakiej cechy najbardziej nie znosi Pani u innych? Obłudy i zawiści – w takich sytuacjach zero tolerancji.
Jak chciałaby Pani zostać zapamiętana? Bycie zapamiętanym – to bardzo dużo. I nie jest to kokieteria z mojej strony.
Szanse na odbicie rynku prefabrykacji betonowej?
Szanse na odbicie rynku prefabrykacji betonowej?
PMR Market Experts
Problem z dostępnością pracowników na placach budów jest coraz większym wyzwaniem. Wpływ tego zjawiska na rosnącą popularność technologii prefabrykacji betonowej staje się bardziej ...
Certyfikacja budynków podnosi standardy. Kilku rzeczy wciąż jednak brakuje
Certyfikacja budynków podnosi standardy. Kilku rzeczy wciąż jednak brakuje
biuro projektowe PM Projekt
Lawinowo rośnie liczba certyfikowanych budynków. Jak wskazują eksperci, to przede wszystkim efekt presji regulacyjnej. Certyfikacje znacząco wpłynęły na poprawę standardów ESG, cho ...
Sektor deweloperski nadal buduje
Sektor deweloperski nadal buduje
Polski Związek Firm Deweloperskich
Najnowsze dane GUS potwierdzają wcześniejsze przypuszczenia analityków, które mówiły o stopniowym wyhamowywaniu i oznakach stabilizacji w zakresie nowych inwestycji. Nadal jednak u ...