Był rok 1997, nad Wisłą przyjęto Konstytucję, Polska zremisowała bezbramkowo z Włochami w meczu eliminacyjnym do mistrzostw świata, w warszawskiej FSO rozpoczęto produkcję modelu Polonez Atu, powódź tysiąclecia nawiedziła Polskę, a TVP rozpoczęła emisję telenoweli „Klan”. Wtedy jeszcze nikt nie słyszał o „Eurobuildzie”, ale niebawem miało się to zmienić: pewien człowiek – szara eminencja polskiego golfa – miał już plan. Wprowadził go w życie na początku 1998 roku i do Cannes pojechał z lśniącym i pachnącym świeżym drukiem pierwszym wydaniem magazynu, który odmienił oblicze polskiej prasy nieruchomościowej.
Nie doszłoby do tego, gdyby nie ludzie, którzy – najpierw przy ul. Canaletta, następnie przy Kijowskiej, a docelowo w Al. Jerozolimskich – zarywali noce i weekendy, by na początku każdego miesiąca branża mogła spojrzeć na siebie naszymi oczami. „Eurobuild” to nie tylko dziennik