Kreska jak kreska
ArchitekturaInwestorzy dwoją się i troją, by podołać oczekiwaniom rynku czy wprowadzonemu reżimowi sanitarnemu. – Nadzwyczajne sytuacje wymagają nadzwyczajnych środków. To dlatego zdecydowaliśmy się opracować cały arsenał technologii i rozwiązań, które już są implementowane w naszych najnowszych projektach biurowych: The Warsaw Hub i Warsaw Unit – mówi Jarosław Zagórski, dyrektor handlowy i rozwoju Ghelamco Poland. Także inni deweloperzy wprowadzają do istniejących czy budowanych właśnie biurowców najnowocześniejsze systemy wentylacji, instalują na stałe lampy UV (wspomniane Ghelamco montuje je w windach i systemach klimatyzacji) albo wdrażają aplikacje mobilne wspierające funkcjonowanie w trybie pandemii (tej bieżącej i ewentualnych kolejnych). Hotelarze próbują ratować swoje biznesy, przekształcając pokoje gościnne w biura, a sale konferencyjne w studia telewizyjne do realizacji eventów online. Głośno było także ostatnio o obiekcie targowym z Ostródy, który – w dobie martwego okresu eventowego – próbuje swoich sił jako magazyn. Z kolei na rynku mieszkaniowym, jak przekonują deweloperzy, klienci coraz przychylniej patrzą na cztero- czy nawet pięciopokojowe mieszkania, które umożliwiłyby całej rodzinie wygodne funkcjonowanie, jeśli dorośli pracują w trybie home office, a dzieci uczą się online. Biura architektoniczne oraz firmy zajmujące się fitoutem powinny więc teoretycznie zostać zasypane zleceniami na dostosowanie budynków i wnętrz do nowych wymagań rynku i klientów, powinna również nastąpić rewolucyjna zmiana w zasadach projektowania budynków biurowych i mieszkaniowych. Czy tak faktycznie się dzieje?
Na pewno będzie inaczej...
Agnieszka Szczepaniak, dyrektor public relations biura architektonicznego AP Szczepaniak, przyznaje, że coś jest na rzeczy. – Rok 2020 był wyjątkowy. Wszyscy stanęliśmy przed nowymi wyzwaniami – nie tylko w kwestii miejsca pracy, ale także co do idei komfortu, dobrego samopoczucia, socjalizacji oraz współpracy. Z tego względu rok 2021 wymaga zmiany sposobu myślenia i tworzenia produktywnego, bezstresowego środowiska – zapewnia Agnieszka Szczepaniak i przekonuje, że połączenie cech projektu mieszkaniowego i komercyjnego o nazwie „resimercial” nabiera tempa, łącząc wcześniej odrębne światy. – Trend przyciągający milenialsów, posiadających solidną wiedzę na temat technologii, cieszących się elastycznością miejsca pracy, u którego podstaw leży integracja domowego klimatu z przestrzenią biurową, wypełnia lukę w komercyjnym wzornictwie. Tworząc nowe miejsca pracy, projektanci będą odbiegać od sterylnego charakteru tradycyjnych przestrzeni korporacyjnych z szarym wnętrzem i zimnym światłem – zapowiada Agnieszka Szczepaniak. Można się spodziewać, że tryb „home office” zostanie z nami na dłużej, a jego doświadczenie (poczucie komfortu i bezpieczeństwa) ma być widoczne również w aranżowaniu biur. – Takie podejście może wpłynąć na projektowanie biur o większych metrażach, które zapewnią pracownikom swobodę i bezpieczny dystans. W kontrze do dużych metraży będziemy mieć próbę odejścia od idei „open space” na rzecz wielu mniejszych pomieszczeń, w których pracownicy mają kontakt z mniejszą liczbą osób – wyjaśnia.
... ale bez rewolucji
Duże zaciekawienie wzbudził ostatni warszawski projekt biurowy wspomnianego Ghelamco, który uzyskał niedawno pozwolenie na budowę. W The Bridge (koncepcję architektoniczną opracowała holenderska pracownia UNStudio przy współpracy z Polsko-Belgijską Pracownią Architektury Projekt) zostanie wdrożony system operacyjny, pozwalający na efektywne zarządzanie kontrolą dostępu oraz rozwiązania podnoszące bezpieczeństwo w razie epidemii (m.in. wspomniane już wcześniej wirusobójcze lampy UV). Jednak zdaniem Pawła Görlicha, prezesa zarządu pracowni BE DDJM Architekci, deweloperzy nie kwapią się z wprowadzaniem rewolucyjnych zmian w projektowaniu. – W wypowiedziach marketingowych pojawiają się różnego rodzaju pomysły, jak chociażby te związane z uporządkowaniem komunikacji w biurze – nowe rozwiązania mają ograniczyć kontakt z ludźmi z zewnątrz lub umożliwić zachowanie dystansu między pracownikami. Wprowadzane są również bezdotykowe systemy kontroli i dostępu, ponadto pojawiają się pewne fantazje na temat materiałów wykończeniowych i wyposażenia wnętrz, których cechy mają zapewnić łatwe czyszczenie – wylicza architekt. Zaznacza jednocześnie, że w inwestycjach prowadzonych aktualnie przez jego biuro radykalnych zmian w projektowaniu nikt nie oczekuje. – Na pewno da się zauważyć przykładanie większej uwagi do tak zwanego zdrowego charakteru biur. Zarówno inwestorzy, jak i najemcy widzą i rozumieją, że jest to temat ważny dla użytkowników – zaznacza Paweł Görlich. – W naszych rozmowach z klientami pojawił się na przykład pomysł otwieranych okien, by wprowadzić do budynków naturalną wentylację. Możliwość przewietrzenia pomieszczenia w biurze po spotkaniu staje się dodatkowym komfortem zwiększającym poczucie bezpieczeństwa – tłumaczy architekt (na zdjęciu poniżej).
Paweł Görlich zwraca też uwagę, że w propozycjach klientów da się zauważyć tendencje do rozpraszania stanowisk pracy. A ponieważ home office cieszy się niesłabnącą popularnością wśród najemców biurowych, zmiany te można wprowadzać bez zwiększania zajmowanej powierzchni. – To w moim przekonaniu największa, zauważalna zmiana, i to zmiana długofalowa, istotna również z perspektywy rynku pracy – podkreśla prezes BE DDJM Architekci. Czy faktycznie zyskują na tym deweloperzy mieszkaniowi, których klienci rzekomo preferują coraz częściej duże metraże? Wydaje się, że barierą są tu (od zawsze) zasoby finansowe i zdolność kredytowa. Innymi słowy: jeśli kogoś stać na zakup i utrzymanie większego mieszkania, to je po prostu kupuje, i nie ma większego znaczenia, czy dodatkowa przestrzeń będzie mu potrzebna do pracy, gotowania, rozrywki czy też jako wygodniejsze sypialnie dla dzieci.
Jednak zdaniem architekta, zmiany mogą być widoczne na przeciwległym krańcu rynku – tracić mogą deweloperzy wprowadzający do sprzedaży mikroapartamenty, które z założenia są przede wszystkim sypialniami i – w przypadku wielu biznesów – trudno zorganizować w nich wygodny „home office”. Ale nie musi to oznaczać, że mikroapartamenty przestaną być towarem chodliwym, zwłaszcza że rynek najmu przeżywa swój rozkwit. – Nie widać rewolucyjnych zmian na etapie projektowania, a nasze doświadczenie wskazuje, że ewentualne modyfikacje zatrzymały się na etapie rozmów i spekulacji. Moim zdaniem wynika to z powszechnego przekonania, że świat w dużym stopniu wróci jednak w stare koleiny, więc nikt nie chce podejmować radykalnych decyzji. Zmiany w projektowaniu nie będą następowały w związku z wymaganiami inwestorów i deweloperów, ale raczej staną się odpowiedzią na oddolne oczekiwania pracowników i mieszkańców – podsumowuje Paweł Görlich.