Od tego czasu przez redakcję przewinęły się dziesiątki (jeśli nie setki) osób – dziennikarzy, handlowców, eventowców, księgowych, kierowców, office managerów, a nawet członków zarządu – jednak, co jest szczególnie cenne, większość z nich nadal utrzymuje z „Eurobuildem” przyjacielskie kontakty, czy to na stopie koleżeńskiej, czy biznesowej. W każdym razie gdy przypadkowo natykamy się na siebie w mieście, nie musimy przechodzić na drugą stronę ulicy, a gdy spotykamy się na jakimś evencie, kończy się to zazwyczaj wspólnym drinkiem, a czasem nawet wieloma. Choć przyznajmy to szczerze: nie wszystkim odpowiada eurobuildowy team spirit. Do legendy przeszedł dziennikarz-stażysta, który pierwszego dnia pracy, zaraz po porannej kawie wyszedł „do toalety” i już nie wrócił. Naszym standardem jest też to, że do „Eurobuildu” się wraca – rekordziści mają na koncie po trzy epizody w tej firmie – or