To, w jaki sposób technologiczne ułatwienia uprzykrzają jej życie, budzi w niej potężną irytację. „Kiedy tylko napiszę coś w edytorze tekstu, już otrzymuję pytanie: czy potrzebujesz, żebym to dla ciebie przeformułował? Nie!” – warknęła. „Nie potrzebuję, żebyś przepisywał dla mnie to, co właśnie sama napisałam”.
Sama z trudem potrafię sobie przypomnieć, kiedy ostatnio napisałam ręcznie coś poza listą zakupów lub kartką urodzinową. Mgliście pamiętam jeszcze pisanie listów i telegramów, tak jak korzystanie z budek telefonicznych, dzwonienie na informację PKP i brak komputera w domu (w mojej podstawówce był jeden, przy którym zmienialiśmy się grzecznie co pięć minut, grając w Prince of Persia). Gdy pomyślę, że miałabym skrobać te słowa na kartce papieru, wydaje mi się to niewiarygodną stratą czasu i receptą na natychmiastowy ból nadgarstka. W końcu ma być szybko i maksymalnie efektywnie, najlepiej z p