Byliśmy odważni
Szefowie firm nieruchomościowych szukają oszczędności, także wśród pracowników. Napięcie, nawet w biurach największych tuzów, sięga zenitu
Ewa Andrzejewska
Przygotowanie artykułu o trendach na rynku pracy w branży nieruchomości do łatwych – wbrew pozorom – nie należało. A to, na przykład, szefom, z którymi miałam się spotkać i porozmawiać o zmianach kadrowych (i to niekoniecznie o zwolnieniach, raczej o tworzeniu nowych etatów) nagle zaczynało brakować czasu na spotkanie, a po kilku dniach do redakcji docierał oficjalny komunikat, że firma dziękuje tym właśnie osobom za lata owocnej pracy i życzy powodzenia w karierze. To znów – wywiad z łowcą głów wprawdzie się odbył, ale gdy przyszło do autoryzacji, okazało się, że mój rozmówca już tam nie pracuje.
Agencje na pierwszy ogień
Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) przewiduje, że do 2010 roku z powodu globalnego kryzysu finansowego i gospodarczego liczba bezrobotnych wzrośnie na świecie o 20-25 mln – cytuje Polska Agencja Prasowa Angela Gurrię, sekretarza generalnego OECD. Jego zdaniem, szczególnie dotknięty zostanie sektor budowlany, ponieważ działalność firm tej branży została wstrzymana w brutalny sposób, zwłaszcza w Hiszpanii i Irlandii. To tylko jedna z informacji, jakie co chwilę obiegają media, nie tylko w Polsce. Analitycy, eksperci, przedsiębiorcy i politycy ostrzegają, że rynek pracy także odczuje skutki ogólnoświatowego kryzysu finansowego. Napięcie w sektorze nieruchomości zaczęło rosnąć już w październiku. Na jednym ze spotkań po monachijskich targach Expo Real usłyszałam, że tegoroczna edycja to nie impreza nieruchomościowa, tylko targi pracy.
Jako pierwsze o zwolnieniach zaczęły otwarcie informować międzynarodowe agencje. Na początku listopada agencja Cushman & Wakefield/Stiles & Riabokobylko potwierdziła zwolnienie części pracowników w swoim moskiewskim biurze. Spośród ogólnej liczby 270 osób, pracę straciło około 30. – Z żalem musimy podjąć takie działania, aby dostosować zasoby firmy do zmieniających się warunków na rynku – wyjaśniał Sergey Riabokobylko, partner i dyrektor w C&W/S&R. Polski oddział wstrzymał się od wszelkich wypowiedzi na tematy pracownicze. Skutki kryzysu odczuwa także Jones Lang LaSalle. Władze moskiewskiego biura i krajów Wspólnoty Niepodległych Państw podjęły decyzję o pożegnaniu się z 50 pracownikami. John Duckworth, dyrektor na region Europy Centralnej w JLL zapewnia, że firma nie ma obecnie planów dotyczących zwolnień w tej części Europy. Szefowie King Sturge oświadczyli, że zredukują personel o około 60-80 osób, ale w londyńskim biurze. Natomiast polski oddział CB Richard Ellis zyskał nowego szefa, który przyjedzie właśnie z Wysp. W grudniu podano do wiadomości, że został nim Charles Wardroper, który przez ostatnie dwa lata zarządzał regionem północno-wschodnim w Wielkiej Brytanii, zdobywając pozycję lidera w Leeds w sektorze wynajmu powierzchni biurowych. Zastąpił na tym stanowisku Nigela Wade’a, który po ośmiu latach zakończył pracę w CBRE. Dla wielu osób w branży roszada ta była sporym zaskoczeniem (nota bene to właśnie z Nigelem Wadem miałam umówiony wspomniany wcześniej wywiad).
Ucierpieli nawet najwięksi
Zdaniem Jakuba Kosteckiego, który jeszcze do niedawna pracował w dziale nieruchomości firmy doradztwa personalnego SpenglerFox, blady strach na branżę nieruchomości padł w październiku. Nawet sektor magazynowy, który – jak by się wydawało – jest najmniej dotknięty skutkami kryzysu, zaczyna się bać. Głośnym echem odbiło się tu odejście z firmy ProLogis amerykańskiego główno dowodzącego – Jeffreya H. Schwartza. Szefowie dewelopera wyjaśniają, że w odpowiedzi na trudne warunki gospodarcze firma w najbliższym okresie ograniczy koszty ogólne i administracyjne o 20-25 proc. poprzez redukcję zatrudnienia i ograniczenie wydatków biznesowych. Skutki kryzysowej burzy nie ominęły także konkurenta firmy ProLogis – Panattoni Europe. W ostatnich tygodniach kolejne kroki obydwu amerykańskich graczy, którzy ostatnio dość ostro rywalizowali na polskim podwórku, zaprzątały myśli niejednej osoby związanej z tą częścią rynku. – W branży nieruchomości mamy korektę, więc Panattoni Europe dostosowuje się do nowych warunków i usprawnia działalność. W ciągu ostatnich trzech miesięcy polski zespół zeszczuplał: ze 108 osób zostało 84. Działy „development” i „project management” zredukowaliśmy do takiego poziomu, by efektywnie działać w sytuacji, gdy ograniczamy inwestycje – wyjaśnia Robert Dobrzycki, partner w regionie Europy Centralnej Panattoni Europe. Jego zdaniem, takie wydarzenia w firmie budzą emocje i jest to normalne. – Jednak uważam, że należy działać, by później nie okazało się, że jest za późno. My byliśmy odważni i nie baliśmy się trudnych decyzji. Na razie jednak nie jest łatwo oszacować, jak duże oszczędności przyniosą te zwolnienia – zastrzega Robert Dobrzycki.
Nie stracić twarzy
Wszystkie spotkania biznesowe, konferencje prasowe czy imprezy branżowe zorganizowane w ostatnich tygodniach były zdominowane przez dyskusje o tym, w której firmie są cięcia, gdzie zmienia się szef i który pracodawca ma zamiar szukać pracowników. Dodatkowo atmosferę podgrzewały plotki o tym, że zamrażane są projekty, banki wycofują finansowanie, a na domiar złego – co najmniej kilku deweloperów należy uznać za bankrutów. Każda, nawet najbardziej błaha informacja nagle urastała do rangi wydarzenia roku. Przeprowadzenie zmian tak, by nie stracić twarzy, gdy w całym środowisku panuje panika, jest prawdziwym wyzwaniem. – W obliczu obecnie trwającego załamania na rynkach finansowych i potencjalnych problemów, które mogą dotknąć rynek nieruchomości, firma Quinlan Private Golub dokonała ostatnio przeglądu swoich operacji w Polsce. Po przeprowadzeniu dokładnej analizy działań firmy, została podjęta bardzo trudna dla nas decyzja o zredukowaniu zatrudnienia w polskim oddziale z 90 do 60 pracowników, głównie z działów: finansowego, administracyjnego i sprzedaży. Zdecydowaliśmy się na zwolnienie pracowników, ponieważ musimy skoncentrować nasze działania na obecnie prowadzonych i planowanych projektach oraz jednocześnie zredukować koszty operacyjne – mówi Bartosz Puzdrowski, nowy dyrektor zarządzający Quinlan Private Golub w Polsce. Jego zdaniem, rozwiązanie, na które się zdecydowali, nie wpłynie na prowadzone i planowane przez firmę projekty w Polsce oraz w Europie Środkowej i Wschodniej. Wśród nich są m.in. rozpoczęcie właściwych prac budowlanych w Hali Koszyki w Warszawie i krakowskiego projektu biurowego Enterprise Park oraz realizacja drugiego etapu osiedla domów Oakland Park pod Konstancinem. Oszczędności szuka także kieleckie Echo Investment. – W ostatnich dwóch latach wzrost zatrudnienia w spółce Echo Investment wyniósł prawie 30 proc. Obecnie firma daje pracę około 350 osobom. W ciągu ostatnich miesięcy rozstaliśmy się z kilkunastoma osobami (około 5 proc. personelu), co jest związane z naturalnym postępem procesu deweloperskiego – część inwestycji prowadzonych przez naszą firmę zakończyła się, więc kontrakty osób zatrudnionych do tych konkretnych projektów po prostu wygasły. Jeżeli jednak kryzys będzie się pogłębiał, może to znaleźć odzwierciedlenie w strukturze zatrudnienia – mówi Wojciech Gepner, public relations menedżer w Echo Investment. Jego zdaniem, trudno na razie oszacować oszczędności z tytułu redukcji etatów. Więcej szczegółów podał deweloper mieszkaniowy Dom Development. Firma zaplanowała, że do końca 2008 roku zwolni do 40 osób, czyli nawet 23 proc. zatrudnionych obecnie osób i dzięki tej operacji zaoszczędzi w skali roku z