Wzór na centrum
– Czy to Warszawa, Paryż, Kijów czy Bukareszt, nowoczesne centrum handlowe będzie zawsze wyglądało podobnie – twierdzą architekci.
Jak zatem zaprojektować i wybudować, by dobrać się do kieszeni mieszkańców tzw. wschodzących rynków?
Deweloperzy powierzchni handlowych coraz odważniej i chętniej wchodzą do krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Rumunia, Bułgaria, Ukraina i Rosja to co prawda rynki raczkujące, ale jak magnes przyciągające inwestycje i goniące „starą Europę” szybciej niż Polska.
– Centra handlowe, które powstają w tej części Europy, są często nowocześniejsze i lepiej zaprojektowane niż te już istniejące na zachodzie kontynentu. Dość przewrotnie można powiedzieć, że teraz to „stara Europa” przygląda się powstającym obiektom handlowym „nowej Europy” – zauważa Aleksandra Zentile-Miller, dyrektor pracowni Chapman Taylor International Services. Podkreśla jednak, że nie ma znaczenia, gdzie powstaje inwestycja, bo biznes pozostaje biznesem – koncept każdego centrum handlowego jest planowany pod kątem zysków.
Wymyślanie prochu
Architekci projektując centra handlowe korzystają zatem z międzynarodowych doświadczeń oraz zdobywanej przez lata własnej wiedzy.
– Nie można projektować kościoła z głównym ołtarzem w nawie bocznej, tak jak nie można stworzyć centrum wbrew logice jego funkcji.
Z moich doświadczeń wynika, że wypracowany na świecie standard centrum handlowego trzeciej generacji, który opiera się na zestawie różnorodnych sklepów połączonych w dużą galerię handlową, świetnie się sprawdzi na przykład na Ukrainie – uważa Witold Gilewicz, członek zarządu krakowskiej pracowni IMB Asymetria.
Zwraca on także uwagę na skalę nowych przedsięwzięć jakie powstają na rozwijających się rynkach Europy.
– Na każdy projekt należy patrzeć przez pryzmat lokalizacji, jednak da się np. zauważyć tendencję do budowania dużych kompleksów. Inwestorzy oczekują okazałych centrów handlowych o współczesnej architekturze – dodaje.
Jako przykład Witold Gilewicz podaje nowe centra w Moskwie, które zostały stworzone jako kopie otaczającej je historycznej architektury. Wyglądają jak pastisz. Zdaniem krakowskiego architekta wyzwaniem jest umiejętne wkomponowanie obiektu w otoczenie poprzez subtelne nawiązanie do lokalnych tradycji, a nie bezkrytyczne ich powielenie.
Aleksandra Zentile-Miller spogląda szerzej na rynek i wielkość centrów handlowych. Wspomina, że jeszcze w latach 80. typowe zachodnioeuropejskie centrum handlowe miało około 15 tys. mkw. Obecnie często projektuje się i buduje coraz większe obiekty, a na rynkach Rosji czy Ukrainy prawdziwy biznes zaczyna się od około 100 tys. mkw.
– Zwiększenie wielkości obiektu handlowego, a co za tym idzie – zwiększenie oferty dla klientów, to jeden ze sposobów jego uatrakcyjnienia i rywalizacji z konkurencją – podkreśla architekt.
Bez kina ani rusz
Spora część rozrywkowa jako sposób przyciągania i zatrzymywania klientów na dłużej to kolejna skuteczna broń w arsenale pomysłów dewelopera z rozwijającego się rynku Europy. Architekci podkreślają, że nie jest to konieczność (zwłaszcza, że nie stanowi to szczególnie dochodowego biznesu), a przykłady zachodnioeuropejskich centrów handlowych niemalże pozbawionych gastronomii, rozrywki czy funkcji rekreacyjnych pokazują, że one także mogą świetnie prosperować.
– Projektując wielkość części gastronomicznej centrum handlowego warto zwrócić uwagę na różnice kulturowe. Francuzi nie przepadają za koncepcją food court’u w centrum handlowym, wolą jeść w restauracji, kawiarence, bistro czy na powietrzu, Hiszpanie nie siadają do kolacji przed 21.00. Natomiast w krajach „nowej Europy” bary szybkiej obsługi typu KFC, czy McDonalds
– ciągle jako nowość i symbol należenia do większego świata – cieszą się ogromną popularnością – mówi Aleksandra Zentile-Miller. Takie swoiste zapatrzenie się w Zachód ma odbicie w architekturze.
Zima zła
Czy klimat może wpłynąć na wygląd centrum handlowego? Z jednej strony obserwujemy chęć otwierania się obiektów na świat zewnętrzny np. poprzez tworzenie „zastępczych” rynków miejskich, czego przykładem może być łódzka Manufaktura firmy Apsys, która zrewitalizowała Ewa Andrzejewska