Z dużej chmury, jaki deszcz?
W lipcu tego roku Eurobuild pisał, że centrum handlowo - rozrywkowe Silesia Park w Katowicach ma nowego właściciela. Miała nim być holendersko-brytyjska grupa inwestorów Moonfleet. Peter Long z Chelverton International, pierwotnego właściciela projektu (wraz z Lend Lease, poprzez Chelverton Properties International N.V i filię tej firmy Katsina B.V.) był zadowolony, że przekazał pałeczkę nowym inwestorom. Jego zdaniem, po transakcji przyszłość projektu rysowała się w jasnych barwach. Jednak dziś okazuje się, że Silesię przejmie nie Moonfleet, lecz dotąd nieobecna w Polsce węgierska firma deweloperska TriGranit. - Podpisaliśmy z Lend Lease porozumienie dotyczące zakupu tego obiektu, zaś transakcja zostanie zrealizowana przed końcem roku 2003 r. - usłyszeliśmy od Todda Cowana, dyrektora generalnego TriGranitu. Cóż takiego więc się stało?
Nieoczekiwana zmiana miejsc
- Wyeliminowali nas z rozgrywki - mówi Christopher Samuelson z Moonfleet. Dodaje od razu, iż jego firma zamierza podjąć kroki prawne przeciwko TriGranit, ponieważ spółka ta nie dotrzymała umowy, jaką firmy zawarły odnośnie przejęcia projektu. Jednak inni nasi rozmówcy, w tym oczywiście TriGranit, inaczej interpretują wydarzenia. Zdaniem Todda Cowana Moonfleet ustalił z Chelvertonem, że wykupi obiekt, lecz w pewnym momencie zmienił zdanie i transakcja nigdy nie została zawarta. Ta wypowiedź wskazuje raczej na luźny związek pomiędzy Moonfleetem i TriGranitem, zupełnie inaczej niż sugeruje to Christopher Samuelson. Dla Petera Longa informacje o krokach prawnych są absolutną nowością. - Moonfleet nie wykorzystał odpowiednio okresu wyłączności na negocjacje, który zresztą był kilkakrotnie przedłużany. Inwestor miał wszelkie możliwości by przejąć Silesię Park. Jakkolwiek wygląda prawda, przejęcie katowickiego projektu wskazuje na to, że węgierska spółka jest dobra w osiąganiu swoich celów.
Z Budapesztu do Europy
W ciągu sześciu lat swojego istnienia, TriGranit zrealizował projekty warte 500 milionów USD i stał się prawdziwą potęgą w Europie Środkowej. Spółka została założona jako joint venture między węgierskim przedsiębiorcą Sandorem Demjanem oraz kanadyjską firmą deweloperską TrizecHahn Corp. W 1997 r. TriGranit ukończył największe wówczas na Węgrzech centrum handlowe Polus Centre, o wartości 70 milionów USD. Następnie, w 1999 r. pobił własny rekord oddając jeszcze większy projekt West End City Centre. Wtedy to firma zdecydowała się na inwestycje poza Węgrami. Pierwszym jej celem była Bratysława, gdzie w 2000 r. spółka wybudowała Polus City Centre o powierzchni 51 tys. mkw. (z czego 38,5 tys. mkw. to powierzchnia handlowa). W stolicy Słowacji TriGranit zrealizował także kilka projektów biurowych. Portfel firmy jest bardzo zróżnicowany i obejmuje projekty mieszkaniowe, hotelowe, kulturalne oraz rozrywkowe, a także centra konferencyjne. Deweloper rozgląda się obecnie po całym regionie i zgodnie z zapewnieniami swoich szefów wkrótce pojawi się w stolicach Czech, Słowenii, Rumunii, Chorwacji a także Polski.
Chcemy być nr 1
Wejście TriGranitu do Polski przebiega według innego niż zwykle schematu. Do tej pory deweloper zaczynał swą działalność w nowym państwie inwestycją w stolicy, gdzie budował największy obiekt handlowy w mieście. - Staramy się tworzyć miejsca, w których ludzie mogą się ze sobą spotykać, nie zaś obiekty z tanim hipermarketem, doczepionym do niego prostym centrum handlowym, bez żadnych specjalnych atrakcji. Staramy się budować bardzo dominujące centra handlowe, którym nie dorówna za chwilę inny obiekt wybudowany o przecznicę dalej - tak koncepcję działania swojej firmy opisuje Todd Cowan. Teraz zaś, gdy TriGranitowi udało się wejść w posiadanie obiektu w Katowicach, firma będzie się starała wybudować podobny obiekt w Warszawie. - Prowadzimy konkretne rozmowy z kilkoma właścicielami gruntów, lecz do dziś nie nabyliśmy żadnej działki. Chcemy, aby nasz obiekt powstał w najbardziej strategicznym miejscu miasta, na dużej działce - zapewnia Todd Cowan. Zdaniem dyrektora TriGranitu będzie to prawdopodobnie projekt wielofunkcyjny z przewagą handlu, w samym centrum miasta. Coś nam to przypomina. Inwestorzy co najmniej dwóch innych obiektów, Blue City i Złotych Tarasów, przypisują swoim centrom podobny status. Jeśli TriGranit zdecyduje się ostatecznie na inwestycję w Warszawie, wówczas w stolicy rozegra się zaciekła walka.
Konkurencja? Jaka konkurencja?
Yoram Reshef z Reform Company, reprezentujący centrum handlowe Blue City twierdzi, iż nigdy nie słyszał o firmie TriGranit. Todd Cowan z kolei nie wydaje się specjalnie zaniepokojony ani budową Blue City, ani szczerze mówiąc jakiegokolwiek innego obiektu w Warszawie. O projekcie Reform Company mówi: - Wiem, że jest to całkowicie modernizowany obiekt, w lokalizacji, której my byśmy nie wybrali. O Złotych Tarasach dodaje zaś, że mają strategiczną lokalizację, ale także pewne cechy, których TriGranit by prawdopodobnie unikał. Jest to ciekawa uwaga, ponieważ przy projektach budapeszteńskiego West End City Centre (TriGranit) oraz Złotych Tarasów (ING Real Estate) pracowali ci sami architekci: kalifornijska pracownia Jerde Partnership (choć w przypadku węgierskiego projektu tylko jako współprojektanci). - Warszawskie projekty, takie jak np. Wola Park, nie radziły sobie tak dobrze, jak początkowo oczekiwali ich inwestorzy - podsumowuje dyskusję o konkurentach Todd Cowan. Podkreśla, że wszystkie obiekty TriGranit już od otwarcia były w stu procentach wynajęte. Choć Todd Cowan wypowiada się w tak zdecydowany sposób, zastrzega, iż jego firma działa elastycznie i być może w ogóle nie wybuduje w Warszawie obiektu handlowo - rozrywkowego: - Być może stwierdzimy, że warto zainwestować w biurowiec, a może, we współpracy z władzami będziemy budować obiekty kulturalne lub mieszkaniowe. Cokolwiek to będzie, budowa ma się rozpocząć w lutym 2004 r. i potrwać osiemnaście miesięcy.