(Prze)targi o procedury
Instytucja przetargu powstała po to, aby procedurę wyboru najlepszej oferty uczynić jak najprzejrzystszą i najmniej kontrowersyjną. Niestety, w naszym kraju przetargi, zwłaszcza te publiczne, nie cieszą się najlepszą opinią. Na styku: inwestor - oferent zbyt często iskrzy. Jak temu zaradzić?
Ostatnio w Polsce rozstrzygnięto dwa duże przetargi na roboty budowlane. Przedsiębiorstwo Państowe Porty Lotnicze (PPL) wybrały generalnego wykonawcę na rozbudowę portu lotniczego na Okęciu, natomiast ING Real Estate zdecydowało kto wybuduje wielofunkcyjny kompleks Złote Tarasy. Oba przetargi miały bardzo różny przebieg. W przypadku Okęcia, decyzja komisji przetargowej była kwestionowana przez firmy, które przegrały. ING RE nie miało takich problemów.
Problemy z dokumentacją
- Zdumienie budzi fakt, że duże i poważne firmy budowlane niestarannie
przygotowują dokumentację przetargową. Powtarzają się takie błędy jak źle
wystawione gwarancje bankowe czy źle parafowane dokumenty - mówi Bogdan
Chudziak, dyrektor PPL ds. rozbudowy Portu Lotniczego Warszawa.
Z kolei Bogdan Klukowski, dyrektor marketingu w Warbudzie, uważa, że wiele
poważnych i wiarygodnych firm odpada z przetargu, gdyż w ich ofertach zostały
wyszukane drobne i nieznaczące wady. Jego zdaniem dobrym pomysłem byłoby dać
oferentom możliwość wyjaśnienia wątpliwości, jakie mogą mieć członkowie
komisji. W ten sposób możnaby uniknąć podejrzeń
o stronniczość czy wybiórcze traktowanie oferentów.
- Zbyt często firmy mają dostęp do dokumentacji przetargowej tylko w biurze
organizatora, na zasadzie ,do wglądu". Zważywszy na fakt, że zamawiający
oczekuje rzetelnej i wiarygodnej ceny, oferent liczy na to, że będzie miał nieskrępowany i
nieograniczony dostęp do treści dokumentacji, co pomogłoby mu sprostać
wymaganiom - uważa Bogdan Klukowski.
Niejasności
Jedną z uwag podnoszonych przez uczestników przetargów jest niejasność
kryteriów oceny ofert. Niektóre kryteria są bardzo niejednoznaczne -
arytmetycznie niewymierne i ich ocena budzi wątpliwości. Czy warto w takim
razie postawić na prostotę? Zbigniew Obłoza, który odpowiada m.in. za
organizację przetargów w ramach programu Phare uważa, że tak. - Procedury
PHARE są przejrzystsze, niż te zawarte w ustawie o zamówieniach publicznych. W naszym wypadku decyduje tylko cena,
podczas gdy w ustawie są jeszcze tak mgliste pojęcia jak wiarygodność czy doświadczenie.
Prostota przepisów pozwala nam zachować zdroworozsądkowe myślenie o
przetargu.
Międzynarodowe procedury
Jerzy Hańczewski z ING Real Estate, uważa, że jednym z powodów dla których przetarg na budowę Złotych Tarasów nie budził
kontrowersji, było zastosowanie przez organizatora procedur FIDIC (Międzynarodowej
Federacji Inżynierów Konsultantów). Jego zdaniem przepisy te dają
organizatorom przetargu najpełniejszy obraz sytuacji finansowej oferenta, a także
najlepiej pozwalają poznać jego ofertę. Procedury analiz i oceny oferty są
bardzo przejrzyste. - Na szczęście te zasady zostały przyswojone przez największe
polskie firmy budowlane. Nie miałoby sensu korzystać nawet z najlepszych wzorów,
jeśli byłyby one nieznane na rynku - uważa Jerzy Hańczewski.
Prywatne i publiczne - to nie to samo
Bogdan Klukowski z Warbudu sądzi, że trzeba całkowicie rozdzielić ocenę
przetargów publicznych od prywatnych, gdyż każdy z nich ma inną
specyfikę i podlega odmiennym zasadom prawnym: - Inwestor prywatny ma niewątpliwą
przewagę nad publicznym. Wynika ona z powszechnego stosowaniu trybu
konsultacji, prekwalifikacji i negocjacji, czasami wieloetapowych. Pozwala to
wykonawcy na zaprezentowanie swojej firmy nie tylko poprzez przedstawienie
dokumentów formalnych, lecz także na pokazanie przykładów realizacji zarówno
zakończonych jak i ,w toku". W takim procesie wykonawca ma szansę
przedstawić swoją ofertę i propozycje udoskonalenia inwestycji, co prowadzi
do optymalizacji czasu wykonania i ceny - mówi Bogdan Klukowski i dodaje, że
inwestor publiczny nie ma takiej możliwości. Zgodnie z ustawą o zamówieniach
publicznych musi zachować jednakowy dystans od wszystkich oferentów. Zdaniem
jej twórców wizyta na budowie mogłaby taki dystans niebezpiecznie zmniejszyć.
Możliwe rozwiązania
Co można by zmienić w procedurach i w sposobach organizacji przetargów aby
budziły mniej kontrowersji i rzeczywiście służyły wybraniu najlepszej
oferty? Jerzy Hańczewski uważa, że silną stroną przetargów
prywatnych jest dobra komunikacja pomiędzy obiema stronami. - Dzięki temu
oferta potencjalnego wykonawcy najdokładniej odzwierciedla potrzeby inwestora.
Problem w tym, że czasami, w przypadku niektórych przetargów publicznych,
zamawiający nie do końca wie, czego oczekuje od oferentów.
Bogdan Klukowski twierdzi, że można zacząć od usunięcia z ustawy o zamówieniach
publicznych punktu o tzw. robotach dodatkowych. Dzięki niemu wiele firm wygrywa
przetargi z niewiarygodnie niskimi cenami. Później, tłumacząc się
nieprzewidywalnymi okolicznościami, liczą na zwiększenie wartości kontraktu
o zapisane w ustawie 20 proc. - Usunięcie tego punktu z ustawy zmuszałoby
zamawiającego do przyjęcia odpowiedzialności za jakość przygotowania i
sprawdzenie dokumentacji przetargowej oraz samego procesu przetargu.