EN

W oczekiwaniu na króla świata

Raport giełdowy
Jesień na giełdach upływa pod znakiem wyczekiwania – z jednej strony cały świat finansów spogląda na Stany Zjednoczone i wybory prezydenckie, z drugiej – szczególnie Europa patrzy na kłopoty sektora bankowego, których najdobitniejszym przykładem jest kondycja niemieckiego Deutsche Banku, przedstawiciela grupy instytucji „too big to fall”

W tej sytuacji utrzymujące się ryzyka nad GPW, czyli głównie wpływy polityczne w polskich blue chipach oraz obumieranie obrotów na giełdzie skutkują tym, że WIG20 krąży wokół wieloletnich minimów na poziomie 1700 pkt. Do początku listopada światowe rynki finansowe oczekują wyniku wyborów prezydenckich w USA. Można przypuszczać, że ewentualna wygrana Donalda Trumpa zelektryzuje światowe giełdy, sądząc chociażby po reakcji na czerwcowy wynik referendum o Brexit’cie. Im bliżej wyborów, im więcej publikacji sondaży przedwyborczych pokazujących możliwe zwycięstwo Trumpa, nieprzewidywalnego także w kwestiach gospodarczych, tym reakcje na giełdach będą bardziej gwałtowne. Czynnik niepewności przy wyborach w USA powoduje, że ponownie „cash is the king” i inwestorzy nie tylko za oceanem sceptycznie odnoszą się do kupowania na potęgę akcji spółek. I to mimo niezłych danych gospodarczych oraz decyzji banków centralnych, które to decyzje są głównym czynnikiem wpływającym na giełdy na rynkach rozwiniętych. Z jednej strony Europejski Bank Centralny nie pomógł giełdom, kończąc program luzowania ilościowego polityki pieniężnej („drukowanie” pieniądza), z drugiej podwyżka kosztu pieniądza w USA wobec mieszanych danych makro nie jest w tym roku taka pewna, a jeżeli nastąpi to najwcześniej w grudniu. To pozytywnie działa na nastroje inwestorów, podobnie jak pozytywnie może podziałać szczególnie na rynki wschodzące i tamtejsze giełdy ograniczenie wydobycia ropy przez kraje OPEC, które może podnieść cenę tego surowca i wesprzeć gospodarki wschodzące. Ostateczna decyzja nastąpi w listopadzie, ale giełdy już „grają” na taki scenariusz. Przy tak mieszanych sygnałach i nastroju wyczekiwania indeksy giełdowe pozostają w miarę stabilne. Podobnie jest w Polsce, choć tu stabilność oznacza przebywanie w okolicy minimów na WIG20, który w ciągu miesiąca stracił kolejne 2 proc., a we wrześniu GPW należała do najsłabszych giełd na świecie. Ogólnie bilans dla inwestorów lokujących środki szczególnie w największe spółki nie jest najlepszy. Nieco lepiej na spółkach średnich, bo te wolne są od politycznych wpływów i działań niekoniecznie nastawionych na maksymalizację zysków. Pomysł drenowania spółek energetycznych, wisząca nad rynkiem kwestia ustawy frankowej osłabia wyraźnie dwa najbardziej reprezentowane w indeksie blue chips sektory – banki i energetykę. Nic więc dziwnego, że jeżeli spojrzymy na stopę zwrotu z poszczególnych indeksów sektorowych od początku 2016 zauważymy, że słabo wypada energetyka (ok. 15 proc.), a banki dały zarobić jedynie 1 proc. Najlepiej radzi sobie sektor surowcowy. Interesujące nas segmenty – budownictwo i deweloperka – dały zarobić odpowiednio 3 i 15 proc. Ale niestety perspektywy nie są zbyt dobre – gospodarka nadal nie jest zasilana nowymi inwestycjami, a wzrost coraz bardziej zależy od konsumpcji stymulowanej między innymi programem 500+ i niskim bezrobociem. W sierpniu spadek produkcji budowlanej wyniósł 20 proc. w ujęciu rocznym i nie wszystko da się wytłumaczyć opóźnieniami w budowie dróg czy modernizacji szlaków kolejowych, ale także wstrzymaniem inwestycji. Jak zauważyli ekonomiści PKO BP, sektor budowlany według wartości produkcji podawanej przez GUS cofnął się w czasie o 9 lat. Choć z drugiej strony wiele spółek budowlanych chwali się rekordowymi portfelami zamówień, a rząd zapowiada jednak ofensywę przetargów publicznych.

Może właśnie dlatego WIG-Budowlany w ciągu ostatnich czterech tygodni zachowywał się lepiej niż wskaźniki szerokiego rynku. Zyskał 4 proc. wobec stabilizacji na WIG i spadku o 2 proc. WIG20. Zachował się nieco słabiej niż WIG-Deweloperzy, który urósł o blisko 5 proc. W przypadku spółek budowlanych wyróżnia się Trakcja z dwucyfrowym wzrostem notowań, blisko 10-proc. wzrosty zanotowały także ZUE i Torpol, co pokrywa się z prognozami m.in. analityków MBanku, którzy zalecają kupowanie akcji spółek budowlanych zaangażowanych w modernizację szlaków kolejowych. Poza spółkami kolejowymi chwalone są m.in. Erbud i Budimex. W grupie deweloperów liderów mogących pochwalić się dwucyfrowymi wzrostami było więcej. Dom Development zyskał ponad 10 proc., blisko 18 proc. podrożały akcje Echo Investment, które przedstawiło ambitne plany dotyczące sprzedaży mieszkań wsparte decyzją o zakupie dużej działki o powierzchni 6,5 ha w centrum Warszawy. Branża deweloperów mieszkaniowych ciągle postrzegana jest pozytywnie, więc wzrost akcji Echo mógł się z tym wiązać. Do gustu inwestorom przypadła też nowa strategia zaprezentowana we wrześniu, gdzie zasygnalizowano zmianę profilu na typowo deweloperski w segmentach mieszkaniowym i komercyjnym oraz zapowiedziano regularną wypłatę dywidendy.

Wzrosty niewidziane od maja

Początek jesieni dla rynków na Węgrzech i w Czechach był zdecydowanie lepszy niż w Warszawie. Indeks PX50 wzrósł o 6 proc., wybijając się ponad wzrosty z ostatnich miesięcy, osiągając poziomy niewidziane w Pradze od maja. Wzrosty w Budapeszcie były mniejsze – tamtejszy BUX wzrósł o niecałe 2 proc., zbliżając się do poziomu 29 tys. punktów. To poziom historycznych maksimów z roku 2007, sprzed kryzysu finansowego. Dla porównania WIG20 był wtedy na poziomie blisko 4000 pkt (obecnie 1700 pkt).

Kategorie