Zawsze gdzieś jest koniunktura
BudownictwoTomasz Cudowski, „Eurobuild Central & Eastern Europe”: W dwóch zdaniach: jak minął rok 2019 na polskim rynku budowlanym?
Dariusz Grzeszczak, prezes zarządu spółki Erbud: Pod znakiem stabilizacji, która – mam nadzieję – zapowiada wieloletnią normalizację. W każdym razie koszty materiałów budowlanych i robocizny już nie rosną w trudny do przewidzenia sposób, można spokojnie kalkulować budżety projektów i przystępować do przetargów.
Ale jakiś margines trzeba na wszelki wypadek zostawić?
Plus minus pięć procent wystarczy. Trzy lata wcześniej mieliśmy ogromne skoki cen, w latach 2017-18 było w firmach wielkie czyszczenie bilansów; obecnie, po dziewięciu miesiącach roku 2019, mamy w Erbudzie zysk EBITDA na poziomie 58 mln zł [rozmawiamy pod koniec stycznia 2020 roku, wyniki za cały rok 2019 nie zostały jeszcze opublikowane – przyp. red.].
Jednak całkiem kolorowo nie jest: kończą się duże zamówienia unijne, na rynku pracy nadal pasztet…
To prawda, ale my byliśmy na to przygotowani. Receptą na spokojny byt jest dywersyfikacja branżowa i geograficzna.
W epoce specjalizacji Wy się dywersyfikujecie?!
Tak, i mamy już dobre rezultaty. Dotychczas najczęściej można było spotkać Erbud na placach budów inwestycji mieszkaniowych, ale stopniowo weszliśmy na rynek usług wykonawstwa dla przemysłu, realizujemy też sporo kontraktów zagranicznych – zarabiamy w euro i uodparniamy się na wahania koniunktury w kraju. Chociaż dywersyfikacja nie wyklucza specjalizacji, jeśli działa się w odpowiednio dużej skali – każdy z naszych oddziałów specjalizuje się w innej branży, tylko wtedy można zaproponować rynkową cenę, która zostanie przyjęta przez zleceniodawcę. Cieszę się też, że – po kilku latach zastoju – zostały odblokowane duże inwestycje w odnawialne źródła energii – dzięki temu zdobywamy sporo kontraktów na budowę farm wiatrowych. Z realizacji projektów OZE mamy jakieś 15 proc. przychodów.
Ale sama branża energetyczna ledwo dyszy…
To prawda, gorzej chyba być nie może. Mamy ogromne spowolnienie na tym rynku – nie ma inwestycji, nie ma żadnej strategii publicznej, nie ma planów rozwoju. Martwią nas także nieprzewidywalne ceny energii elektrycznej – to dla naszej branży duże wyzwanie przy tworzeniu budżetów. Podobnie rosnące koszty pracy – wzrost pensji minimalnej spowodował, że wysokość ofert wykonawców w przetargach musiała wzrosnąć. Ale ten problem dotyka całą gospodarkę, nie tylko naszą branżę i nie tylko Erbud.
Przy okazji: jak sobie radzicie w przetargach publicznych?
Coraz lepiej, stanowią już jakieś 40 proc. naszych przychodów. To także efekt stabilizacji rynku – wreszcie można zarabiać. Nie ma już takich rozbieżności między budżetami inwestorskimi i wykonawczymi, które brały się stąd, że postępowania przetargowe trwały latami, a inwestorzy nie aktualizowali wycen. Teraz przebiega to znacznie sprawniej, rozbieżności są coraz rzadsze.
Co jeszcze zmieniło w ostatnim roku rynek budowlany?
Od strony praktycznej – na pewno rozwiązania proptechowe. Z przyjemnością obserwuję popularyzację systemów BIM, które są już obecne w zasadzie we wszystkich sektorach rynku i znacznie usprawniają każdy etap inwestycji: kalkulację, projektowanie, budowę, likwidację usterek… Półżartem mogę powiedzieć, że bardzo podobną karierę 30 lat temu robił… Excel. Kto chciał się starać o zlecenia i współpracować z innymi uczestnikami procesu inwestycyjnego, musiał opanować posługiwanie się arkuszem kalkulacyjnym – danych przesyłanych w pliku tekstowym czy faksem nikt nie miał ochoty przepisywać. Podobnie działa BIM, choć już na miarę XXI wieku – to wspólna platforma, która oszczędza czas i sprawia, że wszyscy mówią jednym językiem.
A co z budownictwem prefabrykowanym? Głośno było o nim kilka lat temu.
Tu jestem raczej sceptyczny – ceny materiałów i montażu nadal mamy zaporowe, nie są ich w stanie zrównoważyć oszczędności, jakie daje skrócenie czasu budowy. Zapewniam pana, że gdyby choćby w niektórych segmentach rynku prefabrykacja się opłacała, każda firma budowlana już miałaby własny zakład produkcyjny i usilnie promowała tę technologię. Ale w ciągu 20 ostatnich lat na tym froncie niewiele się wydarzyło.
Wspomnieliśmy o problemach kadrowych…
Tak naprawdę to jedyna przyczyna tego, że firmy nie rozwijają się szybciej, że nie pozyskują kolejnych kontraktów. Rynek inwestycyjny jest rozgrzany, więc wszyscy pracownicy – wykwalifikowani i niewykwalifikowani, wszystkich szczebli i specjalności, ci lepsi i gorsi – mają zajęcie. Bardzo trudno zbudować zespół do obsługi kolejnego projektu, a nie da się w nieskończoność podnosić pensji.
Dziś pod względem przychodów Erbud jest w pierwszej piątce firm budowlanych (na marginesie: jako jedyna firma z tej piątki ma polskie korzenie), a przecież zaczynaliście 30 lat temu jako rodzinna, dwuosobowa firma…
Wie pan, od czego tak naprawdę zaczynaliśmy? Od kalendarza mojego ojca, który miał tam spisane kontakty do współpracowników z kilkudziesięciu lat pracy w państwowych firmach budowlanych. I tak nam zostało do dziś: największym kapitałem Erbudu są ludzie. To nie tylko frazes: dbamy o to, żeby pracownicy czuli się u nas dobrze, 20- czy 25-letni staż pracy w naszej firmie nie należy do rzadkości. Zaczynaliśmy od rynku niemieckiego i nadal jesteśmy na nim obecni, bo od początku taka była nasza strategia – wykorzystywać koniunkturę na różnych rynkach i w różnych segmentach. Jak widać, wywarła pożądany skutek.
Jesteście też chyba jedyną firmą budowlaną, która założyła fundację – organizacja wspomaga młodzież opuszczającą domy dziecka.
Co warte podkreślenia, to nie pojedyncza zbiórka pieniędzy czy rzeczy. Wspieramy tych młodych ludzi przez cały rok, pomagamy im stawiać pierwsze samodzielne kroki, zatrudniamy psychologów. Angażują się w tę działalność także nasi pracownicy, którzy są mentorami młodych ludzi. Chyba całkiem wiarygodnymi, bo później niektórzy podopieczni (po zdobyciu odpowiedniego wykształcenia) sami się zgłaszają, by pracować dla nas.
Jak będziecie świętować 30. urodziny firmy?
Planujemy wielki, rodzinny piknik.
Prezes transgraniczny
Dariusz Grzeszczak jest absolwentem Politechniki Gdańskiej na kierunku: budowa maszyn. W 1990 roku wraz z ojcem, Erykiem Janem Grzeszczakiem, założył spółkę Erbud, w której od 1993 roku pełni funkcję członka zarządu. W latach 1993-1995 był wiceprezydentem VdPD, Związku Polskich Firm Usługowych w Niemczech. Od 2011 roku jest członkiem Polskiej Rady Biznesu, od roku 2012 – członkiem zarządu Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej. Jako prezes Erbudu odpowiada m.in. za opracowywanie strategii grupy, współpracę z radą nadzorczą i relacje inwestorskie, pełni również nadzór nad funkcjonowaniem spółek zależnych, także niemieckich.
Łukasz Michorowski
partner associate w dziale Audytu, Sektor Budownictwa i Nieruchomości, Deloitte
Nie tak szybko, ale racjonalnie
W minionym roku sektor budowlany w Polsce odnotował po raz kolejny wzrost produkcji budowlano-montażowej (o 2,6 proc. w porównaniu z 17,9 proc. zwyżki z roku 2018). Niższa dynamika wzrostu względem roku poprzedniego jest w dużej części spowodowana efektem wysokiej bazy rynku, jaka została osiągnięta na koniec roku 2018. Istotne znaczenie dla sektora budowlanego ma realizacja dużych projektów infrastrukturalnych w sektorze drogowym i kolejowym, a także bardzo dobra koniunktura na rynku projektów kubaturowych (budownictwo mieszkaniowe, przemysłowe i komercyjne).
Wzrost produkcji w sektorze budowlanym niestety nie przekłada się bezpośrednio na wzrost ogólnej rentowności największych graczy na rynku (szczegółowe analizy zostały przedstawione w raporcie Deloitte „Polskie Spółki Budowlane 2019 – najważniejsi gracze, kluczowe czynniki wzrostu i perspektywy rozwoju branży”). Z punktu widzenia sektora dużym wyzwaniem pozostaje realizacja i sfinalizowanie kontraktów, które zostały pozyskane przez firmy w latach 2015-2017. Ze względu na istotny wzrost poziomu cen materiałów i kosztów pracy w okresie ostatnich dwóch lat marże tych projektów pozostają pod silną presją i wiele firm nie jest w stanie utrzymać pierwotnych założeń z budżetów ofertowych. Dużo lepiej z tym wyzwaniem radzą sobie małe i średnie firmy budowlane, które ze względu na duży popyt na ich usługi ze strony największych podmiotów na rynku, mogły zwiększyć ceny swoich usług i są w stanie utrzymać wyższą rentowność.
Głównymi barierami sektora, na które wskazują profesjonaliści aktywnie działający na rynku budowlanym (np. badanie GUS), niezmiennie pozostają rosnące koszty zatrudnienia, niska podaż wykwalifikowanych pracowników oraz rosnące ceny kluczowych materiałów. W 2019 roku zostały wprowadzone prawne mechanizmy dopuszczające możliwość waloryzacji wartości umów ze względu na wzrost kosztów realizacji (wzrost cen materiałów). Niestety, wprowadzone zmiany dotyczą jedynie nowych kontraktów i nie rozwiązują problemów firm, które je pozyskały przed wejściem w życie wzmiankowanych przepisów. Wskazane powyżej wyzwania sektora wpływają również na sytuację głównych inwestorów publicznych – w 2019 roku wiele przetargów nie mogło zostać sfinalizowanych, ponieważ złożone oferty w wielu przypadkach przewyższały budżety inwestorskie. W rezultacie zarówno GDDKiA, jak i PKP PLK zrewidowały i podniosły limity swoich wydatków budżetowych (odpowiednio do 142 oraz 76 mld zł).
W kolejnym roku rynek budowlany nie zwolni. Wiele inwestycji, które są obecnie na etapie projektu, wejdzie w fazę realizacji określonych robót budowlanych. Spółki utrzymają wysoki poziom przerobów, zwłaszcza w obszarze dużych projektów drogowych oraz w szczególności na rynku infrastruktury kolejowej. W długoterminowej perspektywie rosnącego znaczenia będzie nabierać rynek usług budowlanych związanych z utrzymaniem istniejącej infrastruktury.
Nie przewiduje się również istotnego wyhamowania w zakresie inwestycji mieszkaniowych oraz komercyjnych. W przypadku rynku mieszkaniowego nadal nie osiągnęliśmy średniej dla rozwiniętych krajów Unii Europejskiej (w Polsce jest to obecnie 375 mieszkań na 1 tys. mieszkańców, średnia UE to około 450 mieszkań). Trwająca dobra koniunktura na rynku mieszkaniowym jest efektem niskich stóp procentowych, stabilnej sytuacji na rynku pracy (bezpieczeństwo zatrudnienia) oraz ogólnego wzrostu poziomu zamożności Polaków.
W kontekście wyzwań kluczowym elementem pozostanie utrzymanie wykwalifikowanej kadry pracowniczej, co przekłada się również na rosnące koszty pracy. Ta kwestia może mieć dodatkowo istotne znaczenie w kontekście otwarcia rynku niemieckiego na pracowników z Ukrainy. Dynamika wzrostu cen kluczowych materiałów wyhamowała w drugiej połowie 2019 roku, niemniej w kontekście oczekiwanych wysokich przerobów w 2020 i 2021 roku rynek może jeszcze doświadczyć okresowych wahań cen kluczowych materiałów ze względu na wzrost popytu w bardzo krótkim czasie.
Ze względu na czynniki powodujące presję na rentowność sektora dużego znaczenia nabierają inwestycje i innowacje poprawiające efektywność realizacji prac budowlanych (np. BIM), jak również elementy pozwalające dużym grupom budowlanym dywersyfikować swoją działalność – zarówno w zakresie rodzaju usług (dywersyfikacja produktowa), jak i miejsca ich świadczenia (dywersyfikacja geograficzna).