Dobra końcówka niezłego roku
Raport giełdowyKońcówka roku to kontynuacja hossy chwilami przypominającej euforię. Przyspieszenie procesu szczepień, które rozpoczęły się jeszcze przed Świętami, pobudziło wyobraźnię inwestorów – choć na efekty umożliwiające powrót do normalności sprzed pandemii trzeba będzie czekać do lata, to perspektywa poprawy sytuacji w dającej się przewidzieć przyszłości jest wystarczającym paliwem dla giełd. Dodatkowo pod koniec roku zapadły ważne decyzje dotyczące programu pomocowego dla amerykańskiej gospodarki o wartości 2 bilionów dolarów, zakładającego m.in. dodatkowe wypłaty dla społeczeństwa. Ponadto wynegocjowano ostatecznie umowę o wzajemnych relacjach między Wielką Brytanią a Unią Europejską, których niepewne stosunki kładły się cieniem na prognozach gospodarczych na rok 2021. W kumulacji pozytywnych informacji znalazły się także bardzo dobre dane o europejskim przemyśle, który świetnie radzi sobie mimo nawrotu pandemii. Pewnym zagrożeniem dla optymizmu rozlewającego się po rynkach finansowych pozostaje możliwy wzrost zakażeń po okresie świąteczno-noworocznym i doniesienia o nowych, bardziej zakaźnych mutacjach koronawirusa.
Jednak cały 2020 rok na światowych giełdach to prawdziwy rollercoaster. W lutym i marcu na giełdach zagościła panika niewidziana od dziesiątek lat, potem mieliśmy relatywnie szybkie odbicie i przyspieszenie wzrostów pod koniec roku. W efekcie amerykańskie giełdy zamknęły rok na dwucyfrowym plusie, notując rekordy dla poszczególnych indeksów, najwyższym wynikiem od 30 lat zakończył rok indeks tokijskiej giełdy, a europejskim parkietom udało się odrobić koszmarne spadki wywołane wybuchem pandemii na naszym kontynencie. Zdaniem specjalistów, bardzo wysokie stopy zwrotu uzyskane na giełdach amerykańskich oznaczają, że w 2021 roku w centrum zainteresowania inwestorów będą rynki wschodzące, szczególnie azjatyckie – właśnie w tym rejonie powiązanie z odżywającymi gospodarczo Chinami, stosunkowo mniejsze skutki pandemii i silne rynki wewnętrzne będą sprzyjać koniunkturze gospodarczej. Kluczowym czynnikiem dla oceny kondycji rynków wschodzących powinno być to, jak radzą sobie z wirusem, dlatego m.in. Ameryka Łacińska i Południowa nie są wymieniane wśród beneficjentów odbicia. Wschodzące kraje Europy, w tym Polska, będą gdzieś w środku stawki. Warto jednak wspomnieć o czynnikach wspierających nieco lepszą perspektywę dla warszawskiej giełdy – po pierwsze: udany jesienny debiut Allegro z rekordową ofertą publiczną zrównoważył nieco niekorzystny trend „zwijania się giełdy”, czyli malejącą liczbę debiutów plus rosnącą rzeszę spółek wycofywanych z giełdy. Kolejne głośne debiuty mogą zwiększyć ruch na parkiecie w Warszawie, choć i tak w grudniu obroty osiągały rekordowe poziomy, zbliżając się średnio do 2 mld zł dziennie. Handlują wszyscy – inwestorzy zagraniczni (na fali globalnego optymizmu), polskie instytucje (m.in. fundusze inwestycyjne notujące dopływ świeżych środków wskutek niskiej opłacalności lokat) i inwestorzy indywidualni szukający ekstra zysków na rynku rosnącym nieprzerwanie od marca. Dobre są prognozy dla gospodarki niemieckiej (wzrost o blisko 4 proc. w 2021 roku) i polskiej, która po spadku w granicach 3 proc. PKB ma urosnąć o ponad 4 proc. w 2021 roku. W pierwszej kolejności ożywi się konsumpcja, a w dalszej perspektywie – inwestycje. Jak to wpłynie na sektor budownictwa, którego reprezentacja na GPW zapisze rok 2020 jako bardzo mocny? W ubiegłym roku wskaźnik WIG-Bud wzrósł o ponad 50 proc., podczas gdy indeksy szerokiego rynku zanotowały niewielką stratę. Siła WIG-Budu odzwierciedlała względną odporność na pandemię tego segmentu (dzięki utrzymaniu ciągłości budów), popartą solidnymi danymi statystycznymi – wartość produkcji budowlano-montażowej po 11 miesiącach 2020 roku spadła o 3 proc. w ujęciu rocznym, budownictwo infrastrukturalne – o blisko 2 proc. Prognozy na 2021 rok są umiarkowane – od początku pandemii dominował pogląd, że budownictwo odczuje skutki pandemii z opóźnieniem, głównie z powodu spowolnienia inwestycji, a kluczowe w ocenie perspektyw sektora są stopień i skuteczność wykorzystania środków unijnych z nowego budżetu. Ważna będzie zatem aktywność państwowych agend przeprowadzających miliardowe inwestycje modernizacji i budowy dróg oraz linii kolejowych. Tymczasem stopy zwrotu spółek budowlanych za rok 2020 mieszczą się na skali od „przyzwoitych” do „imponujących” – ledwie kilka firm z naszego zestawienia zanotowało ujemną stopę zwrotu, co jest pochodną ich sytuacji biznesowo-prawnej, która ukształtowała się na długo przed pandemią. I choć potencjał wzrostów może wydawać się ograniczony, to trzeba pamiętać, że sektor może skorzystać na sytuacji na szerokim rynku – lukratywne mogą się okazać: powrót do wzrostu gospodarczego oraz exodus środków z lokat bankowych do funduszy czy wprost na parkiet.
Jeżeli spojrzymy na segment deweloperów, to subindeks nieruchomości stracił blisko 4 proc. na przestrzeni 2020 roku, a więc zachował się podobnie do szerokiego rynku. Do dobrej kondycji deweloperów od kilku lat inwestorzy mogli się przyzwyczaić, ale i tak wiele spółek segmentu może pochwalić się dwucyfrową stopą zwrotu za rok 2020, choć tu efekt pandemii zadziałał od razu (zatrzymanie sprzedaży wiosną) i niepokoje dotyczące wpływu Covid-19 na rynek pracy utrzymywały się przez długie miesiące. Dziś wygląda to bardziej optymistycznie – w październiku poziom sprzedaży kredytów hipotecznych był najwyższy od końca 2014 roku. Jednym z głównych powodów są niskie stopy procentowe i traktowanie mieszkań jako inwestycji chroniących przed inflacją. Perspektywa szczepień i powrotu do normalności napędzi sprzedaż mieszkań i przyczyni się do zwiększenia ich cen. (Mir)
BUXowanie sąsiadów
Wyjątkowo zbieżnie wyglądają stopy zwrotu indeksów giełd naszego regionu za cały 2020 rok – zarówno budapesztański BUX, jak i praski PX50 straciły po blisko 10 proc., podobnie jak WIG 20.