Do napisania tego tekstu skłoniła mnie niedawna sytuacja związana ze sprzedażą pewnego, dobrze znanego na rynku, centrum handlowego. Na redakcyjną skrzynkę dotarł komunikat informujący o transakcji. Był zupełnie bezbarwny – nie podano żadnych konkretów, nie ujawniono nabywcy, o wartości umowy nie wspominając. Ogólnie nic, o czym warto napisać, ale za to gratka dla dziennikarza – tyle rzeczy do sprawdzenia, tyle do odkrycia! Kontakt z przedstawicielami firm biorących udział w transakcji nie przyniósł oczekiwanego skutku – milczeli, zasłaniając się zapisami umowy, które zabraniały im ujawniania szczegółów. Droga oficjalna zawiodła, a sprawa tajemniczego zakupu ani o jotę nie posunęła się do przodu. Należało zatem uruchomić kontakty rynkowe, aby dowiedzieć się czegoś więcej. To poskutkowało kilkoma ciekawymi odkryciami plotkarsko-branżowymi, kilkoma donosami i informacjami zupełnie bez pokrycia, nad którymi nie będę się tu