Polska Poland Business Run wspiera polskich paraolimpijczyków
WydarzeniaNajmłodszy z tej trójki, Kamil Otowski, ma 22 lata. W Tokio będzie startował w pływaniu. Cierpi na polineuropatię obwodową. Urodził się zdrowy, w skali Apgar dostał 10 na 10.
Już w wieku dziewięciu miesięcy zacząłem chodzić, ale potem zacząłem mieć problemy z równowagą. Na początku choroba nie postępowała szybko. Grałem w piłkę, jeździłem na rowerze, ale było mi coraz trudniej chodzić. W wieku 11–12 lat zacząłem nosić ortezy. Zanim skończyłem szkołę podstawową, już na stałe trafiłem na wózek. Wtedy jeszcze wstawałem, ale teraz już nie – opowiada o chorobie.
Pływać nauczył się w wieku ośmiu lat na wakacjach w Egipcie. Tak naprawdę to najpierw umiał tylko nurkować, ale złapał bakcyla.
Ojciec mojego przyjaciela i mój rehabilitant zmusił mnie, bym przynosił mu bilety z basenu, a także dał numer do trenera. Już po pierwszym treningu usłyszałem, że mam potencjał, by osiągać sukcesy w sporcie paraolimpijskim – mówi Otowski, który w metryczce paraolimpijskiej jako motto wpisał „Mocniej nogi”. – To cytat z trenera, który do zawodników jeżdżących na wózkach często tak właśnie krzyczał. To trochę taki sarkazm i dystans do siebie, bo wiadomo, że my nóg do pływania nie używamy. Staram się żartować z mojej niepełnosprawności, by osoby, które są w moim otoczeniu, też czuły się swobodnie – zdradza Kamil.
Szybko zaczął odnosić sukcesy sportowe – zaczęło się od mistrzostwa Polski, było też mistrzostwo świata juniorów i wiele startów w mistrzostwach Europy. Pięć lat temu był blisko zakwalifikowania się do kadry na Igrzyska Paraolimpijskie w Rio de Janeiro.
Byłem pierwszy poza burtą, a czułem się wtedy w najwyższej formie. Łezka się zakręciła, zwłaszcza że później mój stan zdrowia się pogorszył – przyznaje.
Co nie udało się w 2016 roku, powiodło się pięć lat później. Kamil złożył ślubowanie i poleci na igrzyska do Tokio. Wystartuje na dystansie 50 i 100 metrów stylem grzbietowym, a także 200 m stylem dowolnym.
Podczas pandemii był czas, żebym odsapnął od pływania. Wróciłem do sportu silniejszy przede wszystkim mentalnie i to mi pomogło w wywalczeniu kwalifikacji – uważa. – Nie narzucam na siebie presji. Chcę popłynąć najlepiej w sezonie, wyjść z basenu z poczuciem, że dałem z siebie 100 proc., zmęczony i zadowolony.
Z kolei Krystian Giera ściga się na rowerze napędzanym siłą rąk, tzw. handbike’u. Jego życie zmieniło się o 180 stopni w 2007 roku, kiedy miał 26 lat. W wyniku wypadku doznał urazu kręgosłupa i stracił czucie w nogach. Dwuletnia rehabilitacja nie przyniosła spodziewanych efektów i musiał przyzwyczaić się do korzystania z wózka.
Do tej pory sport był dla mnie tylko wyrazem składającym się z pięciu liter. Wtedy moja dziewczyna, a teraz żona, przyniosła kobiecą gazetę, w której była opisana historia niepełnosprawnego kolarza Arkadiusza Skrzypińskiego. Nawiązałem z nim kontakt, a że wcześniej rower był zawsze pod ręką, chciałem spróbować – wspomina Krystian. – Trener Zbyszek Wandachowicz, jak mnie zobaczył ważącego ponad 100 kg i z buzią pełną jak księżyc, stwierdził: „Ten grubas nigdy nie będzie jeździł”. Lepszej motywacji nie potrzebowałem. Zawziąłem się, zacząłem systematycznie trenować i waga spadła.
Krystian był tak uparty, że już rok później znalazł się w kadrze, a potem zaczął odnosić sukcesy. Uwielbia startować w jeździe indywidualnej na czas. W tej konkurencji zdobył najpierw brązowy (w 2017 roku), a potem srebrny medal (2018) mistrzostw świata. Miał startować w Rio de Janeiro, ale plany pokrzyżowały problemy ze zdrowiem.
Teraz już nic mnie nie zatrzyma, chyba że test na koronawirusa. W Tokio będzie cała światowa czołówka. Udział w zawodach takiej rangi to już jest wielka nagroda. Będę starał się być przygotowany na 150 procent. Czy będzie medal, nie umiem powiedzieć, bo są tylko trzy do zdobycia. Zapewniam, że w czasówce od początku będzie full gaz – twierdzi.
(fot. Bartłomiej Zborowski)
W porównaniu do Krystiana i Kamila, Robert Jachimowicz to weteran Igrzysk Paraolimpijskich. Startował już w 2000 roku w Sydney, potem miał 16 lat przerwy. Wrócił na igrzyska w Rio de Janeiro, a w Tokio wystartuje po raz trzeci. 54–letni paralekkoatleta czucie w nogach i częściowo w rękach stracił w wyniku wypadku na motocyklu. Od tego czasu porusza się na wózku. Najpierw miał być pływakiem, ale Aleksander Popławski, trener Startu Koszalin, jak go zobaczył, stwierdził: „żaby się pluskają, a ty jesteś miotacz”. I tak zaczęła się przygoda Jachimowicza z lekkoatletyką. Tyle, że szybko została przerwana na prawie 13 lat. W 2000 roku na igrzyskach w Sydney Polak wygrał w rzucie dyskiem i pobił rekord świata. Po tym, jak odsłuchał Mazurka Dąbrowskiego i odebrał medal, został wezwany przed komisję medyczną. Ta go zdyskwalifikowała. Podobnie było dwa lata później na mistrzostwach świata. Jachimowicz się zniechęcił, zrezygnował ze sportu, zajął rodziną i pracą. Wrócił za namową trenera i zaczął odnosić sukcesy. Wystartował w Rio de Janeiro, gdzie zdobył srebrny medal w rzucie dyskiem. W 2017 roku prezydent odznaczył go srebrnym Krzyżem Zasługi.
Poza startem w Tokio tę trójkę sportowców łączy jeszcze jedno – w tym roku między innymi dla nich pobiegną 5 września firmowe sztafety charytatywne Poland Business Run. To dziesiąta edycja tej imprezy. Od początku biegacze reprezentujący firmy i korporacje pomagają osobom z niepełnosprawnością narządów ruchu. Dzięki opłatom startowym beneficjenci dostają profesjonalne protezy i wózki, a także mogą liczyć na rehabilitację i wsparcie psychologów.
Kolega mi doradził, by zgłosić się do tej fundacji. Zebrałem dokumenty, napisałem wniosek, żona go zredagowała i wysłaliśmy. Okazało się, że dostanę dofinansowanie do wózka. Mój stary ma już 10 lat, części szybko się zużywają i ledwo zipie. Bardzo się cieszę, że się udało – mówi Giera. – Sam bardzo chętnie biorę udział w imprezach charytatywnych. Jeśli można gdzieś pojechać i kręcić kilometry dla potrzebujących, to możecie na mnie zawsze liczyć – obiecał.
Mój wózek jest bardzo kosztowny, robiony na zamówienie, a każdy element jest do mnie dopasowany. Jest wykonany z bardzo lekkich materiałów, dzięki czemu radzę sobie z krawężnikami czy schodami. Raz machnę rękami i 10 metrów za mną – podkreśla z kolei Otowski. – Cieszę się, że trafiliśmy na wielka rodzinę biegaczy, która nam bezinteresownie pomaga.
Fundacja Poland Business Run wciąż szuka osób z niepełnosprawnością narządów ruchu, którym może pomóc. Przez 10 lat działalności pomogła już ponad 600 osobom. Szczegóły dotyczące zgłoszeń są dostępne na stronie biegu.
W tym roku obchodzimy jubileusz i chcielibyśmy pomóc „stanąć na nogi” stu beneficjentom. Frekwencja przerosła nasze oczekiwania, bo zgłosiło się równo 28.500 biegaczy, co oznacza, że możemy dać wsparcie większej liczbie osób. Zachęcamy do składania wniosków i oczywiście trzymamy kciuki za naszych podopiecznych w Tokio – podkreśla Marta Hernik, dyrektor zarządzająca.
"Eurobuild" niemal od początku jest patronem medialnym Poland Business Run.
Październik w budownictwie mieszkaniowym – przybywa inwestycji
Październik w budownictwie mieszkaniowym – przybywa inwestycji
Polski Związek Firm Deweloperskich
Najnowsze dane GUS pokazują dużą aktywność na rynku mieszkaniowym i to zarówno jeśli chodzi o inwestycje rozpoczynane przez deweloperów, jak i budownictwo indywidualne. Październik ...
Przyspieszenie w elektromobilności: 10 tysięcy punktów ładowania na horyzoncie
Przyspieszenie w elektromobilności: 10 tysięcy punktów ładowania na horyzoncie
Powerdot Polska
9,8 tys. punktów ładowania aut elektrycznych jest już zarejestrowanych w systemie Urzędu Dozoru Technicznego. Dzięki dużym inwestycjom w infrastrukturę, Polska wypada coraz lepiej ...
Szanse na odbicie rynku prefabrykacji betonowej?
Szanse na odbicie rynku prefabrykacji betonowej?
PMR Market Experts
Problem z dostępnością pracowników na placach budów jest coraz większym wyzwaniem. Wpływ tego zjawiska na rosnącą popularność technologii prefabrykacji betonowej staje się bardziej ...